"Niech nie ściemnia. Był pomyłką". Ks. Isakowicz-Zaleski ostro o byłym ambasadorze
"Niech p. Jan Piekło nie ściemnia. Był pomyłką Witolda Waszczykowskiego, szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych" – napisał na Facebooku ks. Isakowicz-Zaleski.
Duchowny podkreślił, że w czasie pełnienia funkcji ambasadora Jan Piekło "odznaczył się jedynie spolegliwością wobec banderowców i niechęcią wobec rodzin ofiar ludobójstwa". "A to, że ujawnia list do p. prezydenta Andrzej Duda świadczy, iż słusznie go usunięto" – skwitował.
Jan Piekło został ambasadorem RP na Ukrainie w październiku 2016 r. Jego kadencja została skrócona i dokładnie rok temu wyjechał z Kijowa. Po powrocie do kraju napisał list do prezydenta Dudy, który wysłał 16 lipca 2019 r. Treść pisma Piekło ujawnił wczoraj w mediach społecznościowych.
"Zdecydowałem się mój list upublicznić, gdyż zostałem postawiony w niezręcznej sytuacji, zaś negatywna dynamika wydarzeń w MSZ pokazuje, że moja historia nie stanowi wyjątku. Interesujące jest, choć zapewne to tylko przypadek, że moje odwołanie poprzedziło późniejsze przedterminowe zwolnienie z funkcji Marii Jowanowicz, ambasador USA w Kijowie, czego echa wywołały prawdziwą burzę w Waszyngtonie" – napisał Piekło.
W liście do prezydenta Dudy były dyplomata zwrócił uwagę, że nie tylko jego odwołano z funkcji przed upływem kadencji, nie podając do wiadomości publicznej "wiarygodnych, merytorycznych" przyczyn. Napisał też o problemach, jakie zastał na miejscu, np. przez długi czas musiał pracować bez zastępcy, kierownika administracyjnego i księgowej.
"Informowałem o problemach moich przełożonych, ale reakcji nie było. Natomiast życzliwych mi pracowników zaczęto szybko zwalniać jednego po drugim" – czytamy w liście. Piekło dodał, że do tej pory Kancelaria Prezydenta nie odpowiedziała na jego list.
Były ambasador zaapelował do prezydenta Dudy o pochylenie się nad tą sprawą. "Nie powinno stać się standardem odwoływanie nominowanych przez Pana Prezydenta ambasadorów przed upływem ich kadencji w okolicznościach pozbawionych rzetelnego, merytorycznego uzasadnienia. Takie sytuacje stawiają pod znakiem zapytania wiarygodność oraz profesjonalizm polityki zagranicznej naszego państwa" – uważa Jan Piekło.