"Izolacja dopadła mnie w Brukseli, kiedy Gosia była w Gdańsku"
Kilka dni temu, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Donald Tursk przyznał, że od 12 marca przebywa na kwarantannie w Brukseli. – Wcześniej miałem publiczne spotkania w Belgii, Niemczech, Rumunii, Luksemburgu. Po powrocie zacząłem kaszleć, ale gorączka na szczęście nie była duża. Pani doktor zdecydowała bez testu, że na minimum 14 dni muszę zostać w domu – poinformował szef Europejskiej Partii Ludowej (EPL).
Wczoraj w rozmowie z dziennikarką TVN24, były premier opowiedział jak wygląda kwarantanna, którą przechodzi. – Izolacja dopadła mnie w Brukseli, kiedy Gosia była w Gdańsku – tłumaczył Tusk, jednocześnie zapewniając, że ma stały kontakt z bliskimi. – Na szczęście jest możliwość łączenia się przez internet. Ale nie użalam się nad sobą – dodał polityk.
– Mogę obserwować świat z tarasu. Sytuacja jest jak z czarnej powieści. Jest cisza w mieście, w którym zawsze panował gwar. Tylko czasem słychać syreny karetek i ostrzeżenia z megafonów policyjnych. I o 20 oklaski dla lekarzy. Ja też klaszczę – mówił Tusk w studiu TVN24.
Polityk podkreślił też w rozmowie z dziennikarką, że czuje się dobrze. – Nie gorączkowałem. Miałem inne symptomy, ale bez gorączki. W Belgii obowiązuje zasada, że nie trzeba testować, tylko izolować symptomy bez gorączki. Za kilka dni tak czy inaczej będę miał ten sprawdzian zrobiony, w takiej dłuższej kolejce osób, które nie są w nagłej potrzebie – zdradził były premier.