Łódź: Radny PiS odchodzi z partii. "Przebrała się miara cynizmu"

Dodano:
Prezes PiS Jarosław Kaczyński Źródło: PAP / Jakub Kamiński
Bartłomiej Dyba-Bojarski, radny Prawa i Sprawiedliwości, zrezygnował z członkostwa w partii. W tle zmiana Kodeksu wyborczego.

"Dzisiejsza nocna wrzutka do ustawy pomocowej, zmieniająca sposób przeprowadzenia głosowania w najbliższych wyborach przebrała miarę akceptowalnego dla mnie stopnia cynizmu i nieliczenia się przez PIS z niczym poza własnym partyjnym interesem" – tak zaczyna się wpis, który działacz zamieścił na Facebooku.

I dalej: " Oczywisty cel, jakim jest dla każdej partii utrzymanie się przy władzy, nie może być osiągany za wszelką cenę poprzez psucie państwa i demolowanie zasad demokratycznych. Tym razem w obrzydliwy sposób wykorzystano konieczność pilnego uchwalenia ustaw pomocowych dla wstawienia przepisów umożliwiających zachowanie pozorów prawidłowości aktu wyborczego w nienormalnych warunkach".

W dalszej części wpisu radnego dostało się także opozycji. "Jednak, choć osobiście jestem przerażony perspektywą ewentualnego powrotu do władzy PO i rządami osób o katastrofalnym wręcz braku kompetencji i talentu, których symbolem może być obecna kandydatka tej partii Pani Kidawa i jej otoczenie, są jakieś granice nadużyć i zwyczajnego osobistego wstydu za szyld, który przez kilkanaście lat reprezentowałem. Parcie do wyborów za wszelką cenę, także w sytuacji, gdy szczyt zachorowań w Polsce nie wybuchnie z takim impetem, jak winnych krajach jest nieprzyzwoite. Wiecznym uzasadnieniem kolejnych szkodliwych dla państwa zagrań PIS nie może być to, że rządy ludzi w typie Schetyny, Nitrasa czy Neumanna czy innych pożal się Boże liderów KO byłyby jeszcze gorsze" – stwierdza Dyba-Bojarski.

W nocy z piątku na sobotę PiS zgłosiło poprawkę zmieniającą Kodeks wyborczy, która nad ranem została przyjęta przez Sejm. Poprawka zakłada, że głosować korespondencyjnie będą mogli wyborcy "podlegający w dniu głosowania obowiązkowej kwarantannie, izolacji lub izolacji w warunkach domowych", a także ci "którzy najpóźniej w dniu wyborów skończyli 60 lat". Oznacza to, że nawet jeśli epidemia koronawirusa będzie trwać, zaplanowane na 10 maja wybory prezydenckie będą się mogłby odbyć.

Źródło: Facebook
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...