Kierwiński: Wczoraj byliśmy świadkami gorszących scen
Parlamentarzysta PO podkreślał, że "wczoraj byliśmy świadkami gorszących scen". – Trwały targi pomiędzy członkami koalicji rządzącej o to, kto w tej koalicji będzie miał więcej władzy – mówił. Kierwiński powiedział, iż jego ukrupowanie stoi na stanowisku, że polski Sejm powinien zajmować się tym, co teraz dla Polaków najważniejsze, czyli kwestią bezpieczeństwa zdrowotnego, walki z koronawirusem, kwestiami bezpieczeństwa ekonomicznego.
Poseł przekonywał, że Prawo i Sprawiedliwość chce swoim projektem "ukraść Polakom wolne, niezależne wybory". – Ten Kodeks wyborczy, który został zaprezentowany, to kodeks całkowitego upartyjnienia wyborów, który eliminuje Państwową Komisję Wyborczą, który oddaje de facto realizację procesu wyborczego z rąk niezależnej PKW w ręce ministra Sasina. W tym kodeksie gro rozwiązań opartych jest na rozporządzeniach, który wydane zostaną później przez stosownych ministrów rządu PiS-u. Można powiedzieć, że partia PiS przeprowadza wybory. Ten system w sposób oczywisty tworzy pole do fałszerstw wyborczych – tłumaczył.
Co z wyborami prezydenckimi?
Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło wczoraj w Sejmie poprawkę dotyczącą głosowania korespondencyjnego. "Ustanowienie trybu korespondencyjnego jedyną formą udziału w wyborach, oparte zostało na bawarskim modelu w zakresie wyborów komunalnych i powiatowych. Taką zmianę lokalnego prawa wyborczego, parlament bawarski przeprowadził również w 2020 roku. Powyższe oznacza, że proponowany model nie jest rozwiązaniem nowatorskim, a powszechne głosowanie korespondencyjne skutecznie stosowane jest na świecie" – napisano w uzasadnieniu.
Projekt przewiduje, ze każdy obywatel uprawniony do głosowania otrzyma pakiet wyborczy do domu. Za dostarczenie pakietu, odpowiedzialny będzie operator, który zapewni również odbiór pakietów ze skrzynek i ich transport do obwodowych komisji wyborczych, w celu przeliczenia głosów.
Także wczoraj swoją propozycję dot. wyborów przedstawił wicepremier Jarosław Gowin. Jego przewiduje "systemową zmianę", polegającą na wprowadzeniu w Polsce jednej, siedmioletniej kadencji prezydenckiej z równoczesnym szczególnym rozstrzygnięciem, polegającym na przedłużeniu kadencji prezydenta Andrzeja Dudy o dwa lata. Jednocześnie Gowin podkreślił, że Andrzej Duda nie mógłby się ubiegać o reelekcję.