Wciąż rośnie liczba ofiar koronawirusa w USA. Nie żyje już prawie 39 tys. osób
W Stanach Zjednoczonych wykryto już ponad 732 tys. przypadków zakażenia SARS-CoV-2.
Blisko połowa zgonów w USA przypada na stan Nowy Jork (17 761). Liczbę czterech tysięcy ofiar śmiertelnych przekroczono w sobotę w sąsiadującym z nim stanie New Jersey.
Podane dane dotyczą doby liczonej od godz. 2:30 czasu polskiego w nocy z piątku na sobotę.
W Stanach Zjednoczonych na sile przybiera ruch społeczny wzywający do otwarcia gospodarki. W tej sprawie demonstrowano już m.in. w Michigan, Ohio, Kentucky, Minnesocie, Karolinie Północnej i Utah. W sobotę kilkadziesiąt osób manifestowało w stolicy Teksasu Austin. Wznosili m.in. okrzyk "Pozwólcie nam pracować".
Prezydent USA Donald Trump przedstawił w czwartek trzystopniowy plan otwierania amerykańskiej gospodarki. O ewentualnym odmrażaniu gospodarek poszczególnych stanów mają decydować ich gubernatorzy.
Na piątkowej konferencji prasowej w Białym Domu Trump powiedział, że Texas oraz Vermont zezwolą na ponowne otwarcie niektórych działalności gospodarczych w poniedziałek. Montana rozpocznie natomiast znoszenie ograniczeń w piątek.
– Nadal widzimy wiele pozytywnych oznak, że wirus osiągnął swój szczyt – ocenił w piątek Trump. Mówił, że system "testów (na koronawirusa) jest coraz lepszy", a w USA w szybkim tempie produkowane są respiratory.
Prezydent USA krytykował administrację Baracka Obamy za niewystarczające wyposażenie szpitali oraz niedobory amunicji. Stwierdził też, że gdyby nie jego zwycięstwo w wyborach w 2016 roku, to "możliwe, że świat by się skończył".
Zdaniem prezydenta epidemia "mogła być powstrzymana w Chinach". Trump opowiedział się przy tym za konsekwencjami wobec ChRL, jeśli władze tego kraju świadomie przyczyniły się do rozprzestrzenienia wirusa.