Polska wypowie Konwencję Stambulską? Jasna deklaracja wiceministra
Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r., a ratyfikowała – w 2015 roku przy sprzeciwie Kościoła i części środowisk prawicowych, które nie zgadzały się z niektórymi zapisami. Przeciwnicy konwencji obawiali się, że uderzy ona w tradycyjnie rozumianą definicję rodziny, a także polską tradycję i religię. Prezydium Konferencji Episkopatu Polski zwracało także uwagę, że wprowadzona zostanie definicję płci jako "społecznie skonstruowane role, zachowania i cechy, które dane społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet i mężczyzn".
Dodatkowo przeciwnicy konwencji widzieli w niej możliwość późniejszej legalizacji związków osób tej samej płci. O ratyfikację konwencji apelowały m.in. organizacje kobiece, broniące praw człowieka oraz pomagające ofiarom przemocy.
Wiceminister Romanowski podkreśla, że słynna konwencja Rady Europy uderza w religię.
"Konwencja stambulska mówi o religii, jako przyczynie przemocy wobec kobiet. Chcemy wypowiedzieć ten genderowski bełkot ratyfikowany przez Platformę Obywatelską oraz Polskie Stronnictwo Ludowe. Opinia zagranicy nas nie interesuje. Dla nas podstawą jest suwerenne państwo narodowe" – napisał wiceminister.
"Metodą na walkę z przemocą nie jest uczenie kilkuletnich chłopców, że mogą chodzić w sukienkach i bawić się lalkami. Konwencja stambulska to ratyfikowana przez rząd @Platforma_org i @nowePSL neomarksistowska propaganda, która przewraca do góry nogami nasz świat wartości" – stwierdził Romanowski.
Konwencja Stambulska jest wymierzona w rodzinę
Na portalu DoRzeczy.pl kontrowersje związane ze słynną konwencją opisywał niegdyś Olivier Bault. Poniżej przypominamy fragment jego artykułu:
"Konwencja Stambulska jest krytykowana m.in. dlatego, że niektóre jej paragrafy są sformułowane przy użyciu terminologii typowej dla ideologii gender, a także dlatego, że upatruje źródło przemocy wobec kobiet w rodzinie. W 2017 r. Parlament Europejski w tekście rezolucji wzywającej do podpisania Konwencji Stambulskiej dodatkowo interpretował jej zapisy w taki sposób, że zmusiłyby one państwa członkowskie do wprowadzenia obowiązkowej edukacji seksualnej w szkołach i do zalegalizowania aborcji na życzenie, choć taki wymóg nie wynika wprost z tekstu Konwencji".