Miliony dla fundacji Jolanty Lange. Trzaskowski: Nie aspiruję do budowania inkwizycji

Dodano:
Rafał Trzaskowski i Jolanta Lange "Panna" Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Fundacja Jolanty Lange – wcześniej Gontarczyk – otrzymała od Warszawy blisko dwa miliony złotych. Zajmuje się ona m.in. promocją ideologii LGBT. Problem w tym, że Gontarczyk była współpracowniczką Służby Bezpieczeństwa i inwigilowała ks. Franciszka Blachnickiego na chwilę przed jego śmiercią. – Gdybym chciał znać przeszłość wszystkich ludzi, którzy współpracują z miastem Warszawą, to niczym innym nie musiałbym się zajmować – powiedział dziś prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.

O agenturalnej działalności małżeństwa Gontarczyków i prawdopodobnym udziale wywiadu cywilnego PRL w zgładzeniu ks. Franciszka Blachnickiego za pomocą podanej trucizny pisał na naszym portalu Piotr Woyciechowski. Materiały wzbudziły poruszenie i przypomniały także o niepośledniej roli byłej agentury SB jako odgrywa obecnie w różnorakich lewackich i antyklerykalnych organizacjach. Jolanta Gontarczyk vel Lange stała się w ubiegłym roku, twarzą warszawskiego ruchu LGBT oraz współpracownicą Rafała Trzaskowskiego – prezydenta miasta stołecznego Warszawy i kandydata KO na prezydenta Polski.

Dziś o to, dlaczego ratusz przyznał fundacji Lange tak znaczne dofinansowanie oraz o to, czy Rafał Trzaskowski zna Jolantę Lange, prezydent stolicy był pytany na konferencji prasowej przez reporterkę TVP Info. – Dlaczego postanowił pan przyznać prawie 2 mln zł dofinansowania fundacji prowadzonej przez Jolantę Lange, a w zasadzie Gontarczyk, TW „Panna”, która współpracowała SB i inwigilowała Blachnickiego? Co osoba, która współpracowała z SB, wie o szerzeniu swobód obywatelskich? – pytała dziennikarka.

– Ja nie jestem cenzorem, nie prześwietlam przeszłości wszystkich, którzy otrzymują wsparcie ratusza, zwłaszcza w procedurach konkursowych, na różne cele dotyczące działalności obywatelskiej – mówił Trzaskowski.

Prezydent Warszawy stwierdził też, że "gdybym chciał znać przeszłość wszystkich ludzi, którzy współpracują z miastem Warszawą, to niczym innym by się nie zajmował". – Zajmuję się zarządzaniem miasta i nie aspiruję, jak PiS, do budowania inkwizycji. Jeżeli ktoś złamał prawo, powinien zostać osądzony. Jeżeli macie dowody, że dana osoba złamała prawo i powinna ponieść odpowiedzialność, to zupełnie inna kwestia. To dziwne, że telewizja publiczna zajmuje się prześwietlaniem życiorysów różnych ludzi – dodał.

Źródło: TVP Info
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...