Michał Wiśniewski otwarcie o pedofilii w show-biznesie. "Była zmowa milczenia"
Michał Wiśniewski był gościem programu "Super Expressu", w którym odniósł się do filmu Sylwestra Latkowskiego o pedofilii w show-biznesie i "łowcach nastolatek" działających w sopockim klubie Zatoka Sztuki.
– Bardzo jestem ciekaw, będę się grzecznie przyglądał i obserwował, co się będzie działo. Z jednej strony: nie ma żadnych dowodów (na pedofilię celebrytów - red). Z drugiej strony myślę, że nie Sylwester Latkowski jest od badania dowodów. Od tego jest prokuratura i policja. Wydaje mi się, że każdy będzie w tym temacie głośno krzyczał, powinien zostać potraktowany poważnie – ocenił rockman.
Wokalista skomentował także wiadomości SMS, które Latkowski wymieniał z Borysem Szycem. Dziennikarz próbował przekonać aktora, by pomógł mu zrobić film i ujawnić prawdę o pedofilii wśród celebrytów.
– Zauważyłem z tych SMS-ów i z tego co znam Sylwestra, że czuł pewną niemoc. Że rzeczywiście żadnych konkretnych dowodów i wyznań nie ma. Z drugiej strony nie chodzi tak naprawdę o film, tylko to, co się stało po filmie. To jest praktycznie reportaż, taki sam jak filmy Sekielskich (...). To są bardzo ważne tematy. Myślę że cała ta "gó*noburza", która wydarzyła się po filmie odwróciła uwagę od problemu. Wszyscy zaczęli się martwić teraz o celebrytów – zauważył Wiśniewski. Jak dodał, celebryci zostali w tym filmie pokazani po to, by zwrócić uwagę mediów na film.
– To znaczy, że zostali potraktowani instrumentalnie, bo tam nie ma żadnych dowodów – stwierdziła prowadząca wywiad dziennikarka "SE". - Ale też nie zostali o nic oskarżeni. Ja nie zauważyłem, by tam Sylwester kogoś oskarżał – zwrócił uwagę Wiśniewski.
Wokalista odniósł się do zarzutu, jakoby wizerunek celebrytów został wykorzystany w kontekście pedofilii. - W momencie, kiedy wybuchła afera, i to przecież nie Sylwester Latkowski ją opisał (...), Zatoka Sztuki prosiła o pomoc w ratowaniu tego przedsięwzięcia – podkreślił Wiśniewski. Jak dodał, celebryci wzięli udział w akcji wspierającej Zatokę Sztuki i nawoływali do ratowania tego miejsca.
– Ja akurat nie byłem w Zatoce Sztuki, ale gdybym był, to pewnie też bym stanął z tą kartką, to akurat nic złego. Taki jest nasz "job", że powszechnie znane osoby wspierają przedsięwzięcia, które potrzebują pomocy – wyjaśniał artysta. – Nie chcę nikogo obrazić, ale celebryci, piosenkarze, aktorzy muszą się liczyć z tym, że ich wizerunek jest ogólnie dostępny. Latkowski nie popełnił przestępstwa pokazując zdjęcia, które są publicznie dostępne. Z jednej strony może niepotrzebnie tak się stało, ale z drugiej my bezwiednie, bez namysłu, bez świadomości, co się za tym kryje, stajemy z tą kartką i wspieramy kogoś – zauważył Wiśniewski oceniając postępowanie znanych osób.
– W całej tej dyskusji wszyscy teraz rozmawiają o celebrytach, a nie o tych skrzywdzonych i tej pokazanej sytuacji – wskazał artysta.
Wiśniewski został zapytany, czy przez 30 lat swojej działalności i pracy w show-biznesie spotkał się z pedofilią.
– Oczywiście, że tak! W 1999 roku nagrywaliśmy płytę. Przy nagraniu dwóch utworów towarzyszył nam chór Polskie Słowiki, którymi dyrygował Krolopp (Wojciech - red.) - odparł. Wojciech Krolopp to muzyk skazany w 2004 roku za przestępstwa pedofilskie. – Przecież te podejrzenia wobec Kroloppa, jak się później okazało, gdzieś w przestrzeni publicznej zawsze istniały. To była zmowa milczenia – stwierdził lider zespołu Ich Troje.
Wiśniewski wskazał, że film Latkowskiego należy obejrzeć z uwagą, a celebrytów nikt nie oskarża. – Nie ma się co obrażać, to mleko się już rozlało, bawienie się w procesy teraz nie do końca ma sens. Jeśli ja miałbym tracić czas na pozywanie każdego, kto napisał o mnie nieprawdę lub półprawdę, to uwierz mi, musiałbym kupić własną kancelarię prawną – powiedział dziennikarce Wiśniewski.