Wywiad z wampirem

Dodano:
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Adobe Stock
31 maja, dzień 89, wpis nr 78 || W ramach swojego "Dziennika zarazy" Jerzy Karwelis przeprowadził wywiad z  Pawłem Klimczewskim.

Jerzy Karwelis: W internecie wysyp domorosłych konstytucjonalistów i epidemiologów. Ja Cię znam i obserwuję Twoją aktywność w czasie pandemii, powiedz proszę moim czytelnikom, co Cię skłoniło do zajęcia się matematycznymi analizami koronawirusa i jakie masz do tego kompetencje?

Paweł Klimczewski: Że muszę to sprawdzić to było oczywiste. Od prawie 30 lat zajmuje się liczbami, demografią i socjologią. Pół życia przepracowałem w mediach oraz przy ich badaniu i mam spory dystans do tychże, po prostu od dawna je ignoruję. Ale tym razem to polski rząd mówił do nas wszystkich: „możesz umrzeć Ty i Twoja rodzina, kto się nie boi jest głupi” – przywołuje z pamięci, ale taki był sens oficjalnego stanowiska. Nie miałem wyjścia musiałem to sprawdzić. Kompetencje? Jeszcze zanim trafiłem na socjologią na Uniwersytecie Warszawskim miałem za sobą w połowie lat 80. skonstruowanie mikrokomputera sterowanego wybranymi sygnałami radiowej jedynki z Warszawy (w radiowej jedynce oczywiście nic o tym nie wiedzieli), to była moja praca dyplomowa w technikum.

W czasie przełomu prasy tradycyjnej i internetu długo prowadziłem (jako dyrektor badania, członek zespołu metodologicznego, członek rady nadzorczej projektu) największe badanie mediów, jakie było robione przez długie lata na świecie. Tylko w USA był podobny projekt. Przez ok. 10 lat kontrolowałem jakość danych z publicznych instytucji, jakich używaliśmy do tworzenia prób (PESEL). Z drugiej strony, przez ten czas kontrolowałem wielką sieć ankieterską, która co miesiąc musiała zrobić kilka tysięcy wywiadów w domach respondentów. To była zimna wojna, oni próbowali sobie uprościć pracę a ja wymyślałem coraz to nowsze testy kontrolne. Gdy już mieliśmy te dane opracowałem program do optymalizacji kampanii reklamowych. To działa na tej samej zasadzie jak epidemie, z reklamą rozchodzi się coraz to większa chęć zakupu. W punkcie krytycznym nasycenia komunikatami dochodzi do infekcji, czyli zakupu produktu, mniej odporni kupują szybciej. Wyjąłem tylko stare zabawki z szuflady i policzyłem co się dzieje.

Z jakich narzędzi korzystasz i skąd bierzesz dane?

Po miesiącu weryfikacji danych o zakażeniach wyrzuciłem je do śmieci. Do modelowania obecnej sytuacji epidemiologicznej COVID-19 korzystam tylko z danych o zgonach. Narzędzia? Kartka i ołówek, jak już jest pomysł to program JULIA i wiele innych. JULIA to młode dziecko Wschodniego Wybrzeża, w Polsce niepopularna, ale Wall Street na tym liczy modele ekonometryczne a genetycy swoje szczepionki. JULIA to elegancka bestia, wyciska wszytkie moce z każdego komputera.

Czy na oficjalnych danych można polegać? Nie wiadomo ilu jest zakażonych, bo państwa inaczej testują, nie wiadomo ilu ludzi umiera na koronawirusa, bo różne kraje różnie klasyfikują zgony. Jak starasz się uniknąć takich pułapek?

To jest jedna wielka pułapka, najlepiej się do niej nie zbliżać. Dane o przyczynach zgonów w Polsce mam od firm z branży medycznej. Nie da się uniknąć pomyłek pracując z różnymi danymi, ale nie jestem zegarmistrzem. Wystarczy mi, że ten wirus zabija kilka promili a nie procenty, czyli to nic nowego, jak co roku. Znaczy to, że mogę z dzieckiem iść do parku i do przyjaciół. Ręce myłem od zawsze, więc pana Ministra już od dawna nie słucham.

Jak według ciebie izolacja społeczna wpływa w poszczególnych państwach na rozprzestrzenianie się wirusa i zgony? Widzę co najmniej dwa modele: różny stopień izolacji w większości krajów oraz model drugi – właściwie brak takowej. Które ze strategii odnoszą najlepsze skutki?

Izolacja spowalnia rozprzestrzenianie się wirusa, ale stres zabija. Z prasy wiemy, że w szczycie mięliśmy kilka razy więcej wolnych łóżek, niż było potrzebnych. Każdy kraj to habilitacja, wystarczy przypomnieć, że Włosi mają wiele, wiele razy więcej ludzi w wieku 80+, niż w Polsce i w liczbach i w %. Tam śmierć kilku tysięcy starszych osób dziennie to norma, jak wschody i zachody słońca nad Alpami.

W Twoich postach, popartych wykresami modeli i wyliczeniami pojawiają się często stwierdzenia, które mogą wydawać się dziwne, np., że „koronawirus zabija kierowców”. O co tu chodzi?

Odwrotnie, napisałem prowokacyjnie, że wirusy wraz z nosicielami giną kilka razy częściej w wypadkach drogowych niż w szpitalach zakaźnych! Bo tak jest. Mamy po „pandemii ok”. 1000 zmarłych a rocznie u nas ginie ok 3000 ludzi na drogach.

A co to są „zgony ujemne”, te z Białorusi?

W Polsce też będą. Każdej wiosny mamy sezonową fale zgonów z powodu infekcji dróg oddechowych. Ta fala to coś powyżej średniej rocznej. W kolejnym okresie mamy dziennie x zgonów poniżej średniej, inaczej się nie da. Poniżej średniej, czyli znak ujemny w rachunkach się pojawia np. dziennie -10, czyli 10 mniej niż średnio w tym roku.

Wielu wątpiących w adekwatność reakcji państw na epidemię (pandemię?) publiczność klasyfikuje jako foliarzy, płaskoziemców i innych wariatów. Często Twój przykład, tez popartych wyliczeniami, stawia moich oponentów w głupiej sytuacji, bo oni takich wyliczeń nie mają – polegają tylko na wiadomościach na poziomie konferencji prasowych, w dodatku odczytywanych w kontekście politycznym (rząd dał/nie dał rady). Według Ciebie z czym mamy do czynienia? Z pandemią superwirusa, epidemią grypy spóźnioną przez ciepłą zimę, pomyłką nadreakcji czy… spiskiem New World Order?

Mamy w ciągu kilku miesięcy światowe przemeblowanie, jakie znamy z historii tylko jako skutki wielkich wojen. Nie spodziewajmy się, że w TV powiedzą nam kto, gdzie, kiedy, z kim. Zerkam do słownika:” Spisek – tajne porozumienie grupy osób dla osiągnięcia jakiegoś celu”. Na pewno mamy kryzys intelektualny na niespotykaną skalę, spisek – podstawowa działalność człowieka w życiu społecznym opisanym (jak się ostatnio okazuje 30 tysięcy lat wstecz) jest lansowany jako niebyt. Nawet na Twoim blogu zostałeś zaatakowany, że skoro sugerujesz jakieś tajne porozumienie, to ono nie mogło mieć miejsca, bo takich rzeczy nie ma. To jest naprawdę głupie.

Czy czeka nas „druga fala”?

Nie wiem, czekamy na pierwszą.

Czy według Twoich wyliczeń powinniśmy, wiedząc tyle ile wiemy o koronawirusie, w ogóle robić jakąś izolację w przypadku „drugiej fali”?

Jak zwykle zimą i wiosną dbać o starszych podwójnie. Obecna fala zgonów sezonowych statystycznie nie była widoczna. Ludzie umierają już od dość dawna. Fenomen medyczny COVID-19 to nie moja dziedzina, ale to margines ok. 1,2% zgonów.

Słyszałem, że Facebook poblokował niektóre z Twoich treści. Za co, panie?

Są grupy typu „COVID profesjonal coś tam”, które mnie blokują, jak to na FB, nic nie wiadomo, ale podejrzewam, że tam sprzedają maseczki i testy itp., biznes. Pieniądze podążają za intelektem podobno…

Dziękuję za rozmowę i… zdrowia życzę


Dziękuję. Tobie i wszystkim Czytelnikom także i zapraszam

Wywiad przeprowadził Jerzy Karwelis

Wszystkie zapiski na blogu„Dziennik zarazy”.



Źródło: dziennikzarazy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...