Jaruzelska na liście obok neofaszytów. Szokujący powód
Nazwisko córki komunistycznego generała Wojciecha Jaruzelskiego znalazło się w "Brunatnej księdze" Stowarzyszenia Nigdy Więcej – informuje "Rzeczpospolita". Gazeta przypomina, że to najbardziej znane opracowanie na temat przemocy ksenofobicznej w Polsce, w którym od 1996 roku dokumentowane są. pobicia, dewastacje cmentarzy, skrajnie nacjonalistyczne manifestacje, rasistowskie wyzwiska i mowa nienawiści w mediach.
Powód umieszczenia Moniki Jaruzelskiej na jednej liście z neofaszystami może zaskakiwać. Chodzi bowiem o wywiad z jednym z liderów Konfederacji Grzegorzem Braunem ze stycznia tego roku. Rozmowa z politykiem została opublikowana na kanale "Towarzyszka Panienka" w serwisie YouTube.com.
W "Brunatnej księdze", której fragment opublikowała "Rzeczpospolita" podkreślono, że w trakcie rozmowy "Braun nazwał współczesną Polskę »kondominium rosyjsko-niemieckim pod żydowskim zarządem powierniczym«, dodając, że »żydowski zarząd powierniczy ma oczywiście swojego żyranta i protektora w imperium amerykańskim«". Jak wskazano, polityk chwalił również stosowanie przemocy wobec uczestników parad równości. Jaruzelskiej zarzucono zaś, że "nie reagowała na nienawistne treści głoszone przez Brauna, przeciwnie – wyrażała aprobatę, przytakując, i podpowiadała mu argumenty, rozwijające antysemickie i homofobiczne wątki".
Jak poinformował w rozmowie z gazetą prof. Rafał Pankowski, socjolog ze Stowarzyszenia Nigdy Więcej i Collegium Civitas, do „Brunatnej księgi” mogą jeszcze trafić fragmenty wywiadów Jaruzelskiej z publicystami Stanisławem Michalkiewiczem i Rafałem Ziemkiewiczem.
Co na to sama zainteresowana? " Do tej pory byłam żydo-komuną, teraz jestem również faszystką. Ciekawa hybryda" – napisała na Twitterze. W rozmowie z "Rz" podkreśliła, że zaprasza do swojego programu różne osoby, ostatnio prof. Jana Hartmana. Jaruzelska wyjaśniła, że formuła jej programu ma "pokazać pełną rozpiętość poglądów". – Zależy mi też na tym, by gość mógł się wypowiedzieć w pełni. Z takiej rozmowy więcej możemy się dowiedzieć niż z medialnej pyskówki – wyjaśniła.
Sprawę skomentował też na Twitterze publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz.