"Zrobiła coś niewybaczalnego...". Kasia Kowalska wyznała na co zachorowała jej córka
Pod koniec marca Kasia Kowalska w dramatycznym nagraniu poinformowała, że otrzymała telefon z jednego z londyńskich szpitali. Zapytano ją wówczas czy zgadza się na intubację córki, czyli umieszczenie rurki w tchawicy w celu udrożnienia dróg oddechowych. Artystka na nagraniu nie podała przyczyny hospitalizacji córki, ale z jej słów i apelu wynikało, że jest zakażona koronawirusem.
Córka piosenkarki przez długi czas była w śpiączce farmakologicznej. Po tygodniach drżenia o życie córki Kasia Kowalska przekazała w końcu dobre informacje. "Pierwszy raz od 3 tygodni poczułam ulgę. Ola pomału wraca do zdrowia. Dziękuję wszystkim, którzy nam pomagali. Dziękuję za wsparcie. To był ciężki czas, ale wierzymy, że najgorsze za nami” – napisała na Instagramie.
"Moja córka zrobiła coś niewybaczalnego..."
Później okazało się, że Aleksandra Kowalska wcale nie chorowała na COVID-19. Piosenkarka odniosła się do sprawy w wywiadzie udzielonym magazynowi "Pani". Artystka przyznała, że w ostatnim czasie wylano na nią w sieci "hektolitry jadu".
– Zarzucono mi, że jestem oszustką, że skoro Ola nie miała koronawirusa, nie miałam prawa apelować do nikogo, że się lansowałam. (...) Moja córka zrobiła coś niewybaczalnego - nie miała COVID-19, wraca do zdrowia, a to skandal – powiedziała ironicznie.
"To był błąd"
Z czym zatem zmagała się jej córka? – Miała na początku normalne objawy przeziębienia (...) cały czas miała wysoką temperaturę. (...) Którejś nocy jej stan pogorszył się na tyle, że wezwały z koleżanką karetkę. Olę zabrano do pierwszego szpitala - tam stwierdzono, że ma zapalenie płuc – relacjonowała Kowalska. Jak wyjaśniła, jej córka została szybko wypisana ze szpitala. Jej stan jednak znów się pogorszył, a jaj objawy wskazywały właśnie na koronawirusa. – Przyjechała po nią druga karetka (...) leżała w izolatce. Miała objawy - wysoką gorączkę, brak tchu, jej stan był poważny – dodawała.
Odnosząc się do zamieszczonego w sieci apelu, powiedziała że opublikowała go za namową lekarza. Przyznała, że dziś postrzega tę decyzję jako błąd, bo ludzie zaczęli nadmiernie interesować się jej życie. Pojawiły się nawet sugestie, że jej córka jest narkomanką.
Aleksandra Kowalska zmagała się nie z koronawirusem, a agresywnym adenowirusem.