Gliński: Dekoncentracja mediów powinna wrócić na agendę po wyborach
Minister kultury i dziedzictwa narodowego przyznał, że Zjednoczona Prawica spodziewała się brudnej kampanii wyborczej. – Nasi przeciwnicy od 5 lat nie mają żadnych argumentów merytorycznych na tyle silnych, by mogli przekonać Polaków. Stosują metody socjotechniczne, niestety często haniebne, które odnoszą się do ludzkich emocji. Do skrajnych oskarżeń, które są absurdalne – tłumaczył.
Wicepremier odniósł się też do okładki "Faktu" oraz dekoncentracji mediów. – Cała historia zlepienia prezydenta z czynem haniebnym jest absolutną nieprawdą. Kłamstwem, w którym uczestniczy niemiecki tabloid. To jest szambo, a nie media (...) Wolność mediów jest w Polsce, natomiast nie są przestrzegane europejskie standardy co do dekoncentracji mediów. To jest oczywiste. Dokumenty europejskie bardzo wyraźnie mówią, że rynek mediów jest rynkiem szczególnym. To jest rynek wrażliwy ze względu na funkcjonowanie demokracji. Od tego rynku zależy jakość demokracji. Demokracja jest wartością jedną z najwyższych. Dlatego ten rynek nie może być takim, w którym ktoś zyskuje zdecydowaną przewagę w poszczególnych segmentach. I dlatego we Francji, czy w Niemczech, jest silna regulacja prawna, która uniemożliwia koncentrację kapitałową mediów w poszczególnych segmentach. Moim zdaniem ta sprawa powinna wrócić na agendę po wyborach. Powinniśmy wprowadzać reguły europejskie w Polsce – wskazywał.
– Jak ma się ogromne wsparcie grup interesów, są sprzyjające media, to ci ludzie nie są kontrolowani i dochodzi do takich absurdów. Warszawa jest tutaj doskonałym przykładem. Tutaj szambo może płynąć, możemy mieć zalane miasto wielokrotnie, można nie zrealizować wszystkich obietnic, a dalej ten człowiek jest wybierany. To gorzka konsekwencja PRL-u i III RP. Bardzo niebezpieczna dla Polski – powiedział prof. Gliński.