Trzaskowski twierdzi, że rozmawiał z brazylijskimi przedsiębiorcami. MSZ: Nie odnaleźliśmy śladów
Rafał Trzaskowski w tamtym czasie był ministrem administracji i cyfryzacji. Do Brazylii polityk podróżował klasą biznes, a sam przelot w obie strony wyniósł ponad 20 tys. złotych. Minister udał się do Ameryki Południowej, aby wziąć udział w jednym z paneli dyskusyjnych podczas konferencji NetMundial - zarządzanie światowym internetem w Sao Paulo. Mimo że konferencja trwała tylko dwa dni (a samo wystąpienie Trzaskowskiego - 30 minut), to polityk poleciał na sześć dni. Całkowity koszt podróży wyniósł 63 128,65 zł.
O sprawę kandydat KO został zapytany przez dziennikarzy podczas środowego wiecu w Szczecinie. Przekonywał, że pamięta swój pobyt w Brazylii, bo jako minister cyfryzacji "wiele po świecie nie jeździł". – Byłem na bardzo ważnym posiedzeniu, na którym miała się decydować przyszłość wolności internetu. Zajmowaliśmy się tym, by ONZ-owska agenda nie przejęła w całości zarządzania internetem, dlatego, że skończyłoby się to cenzurą. Co być może pasowałoby rządowi PiS, ale nie mnie – tłumaczył.
Jak wskazał, prace nad konkluzjami trwały ponad trzy dni. – W związku z prośbami MSZ zostałem jeszcze chyba półtora dnia, by rozmawiać z przedsiębiorcami brazylijskimi, którzy mieli polskie korzenie, zaakcentowali polskie korzenie i chcieli w Polsce inwestować, bo tak się prowadzi politykę zagraniczną państwa, że zaprzęga się do tego ministrów – powiedział Rafał Trzaskowski.
Słowa te nie przeszły bez echa. W resorcie spraw zagranicznych przeprowadzono analizę dokumentów. "Informuję, że po kwerendzie w MSZ nie odnaleźliśmy śladów, by ktoś zwracał się do ówczesnego Ministra Cyfryzacji z takimi prośbami –ani sprawozdania z tych spotkań. Nie mamy żadnego potwierdzenia, czy rzeczywiście się one odbyły" – poinformował na Twitterze wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.