"Jeden z najbardziej kluczowych momentów...". Dziennikarka TVN po raz pierwszy wspomina dyżur w dzień katastrofy smoleńskiej
Mołek po raz pierwszy podzieliła się wspomnieniami z 10 kwietnia. Kiedy rządowy samolot Tu-154M z 96 osobami na pokładzie rozbił się pod Smoleńskiem Magda Mołek prowadziła "Dzień dobry TVN". W katastroie zginął prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, a także wielu urzędników państwowych, wojskowych i duchownych. Delegacja leciała do Rosji na obchody rocznicowe zbrodni katyńskiej.
– To był jeden z najbardziej kluczowych momentów w mojej karierze zawodowej. Zdajesz sobie sprawę, że dzieje się historia, ktoś ją spisze, a ty jesteś w oku cyklonu – powiedziała w wywiadzie dla kanału YouTube Imponderabilia. – Mieliśmy ułożony scenariusz programu. I przysięgam, myśmy stali w kuchni nad jajecznicą, kiedy dostaliśmy pierwsze informacje, że coś się stało – dodała.
Dziennikarka przypomniała, że prowadziła tego dnia program z Andrzejem Sołtysikiem. – Dostaliśmy informację od producentki na ucho, że spadł samolot, ale nic nie wiadomo. Akurat gadaliśmy z dwójką gości o scenariuszach filmowych. I jedyne zalinkowanie do tego, co się dzieje jest takie, że to życie pisze scenariusze. Ludzie mogą siedzieć i wymyślać, a my dostaliśmy informację, że to się właśnie stało – powiedziała.
W rozmowie z youtuberem Mołek mówiła także o atmosferze, jaka panowała wówczas w redakcji. Powiedziała, że byli obecni "starzy polscy dziennikarze". – Ludzie płakali, bo wiedzieli, że nikt, do kogo dzwonią, nie odbiera telefonu – wyznała. Dziennikarka stwierdziła, że patrząc na tę kwestię z drugiej storny, jej zawód "to jest przywilej uczestniczenia w historii".