Skandaliczna prowokacja działacza LGBT. Lisicki: To są barbarzyńcy i dzikusy

Dodano:
Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy" Źródło: PAP / Andrzej Rybczyński
– To się komentuje samo. To było zetknięcie z dziczą, z ludźmi, którzy są wyzbyci kompletnie wrażliwości, nie rozumieją tego, na czym polega polska wrażliwość. To są barbarzyńcy i dzikusy. Niestety stykamy się z tym coraz częściej – powiedział w "Gościu Wiadomości" Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy" o prowokacji działacza LGBT podczas Marszu Powstania Warszawskiego.

W sobotę wieczorem w mediach społecznościowych zrobiło się głośno o incydencie, który miał miejsce na warszawskim Nowym Świecie. Policja rzekomo kazała zdjąć tęczową flagę wywieszoną na balkonie. Jak się jednak okazało policja interweniowała nie z powodu wywieszenia kolorowej flagi, ale obscenicznego zachowania mężczyzny siedzącego na balustradzie balkonu, na którym wisiała flaga.

Sprawę obscenicznego zachowania działacza LGBT oraz ostatnich prowokacji aktywistów LGBT komentował w TVP Info redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki. – To się komentuje samo. To było zetknięcie z dziczą, z ludźmi, którzy są wyzbyci kompletnie wrażliwości, nie rozumieją tego, na czym polega polska wrażliwość. To są barbarzyńcy i dzikusy. Niestety stykamy się z tym coraz częściej – powiedział.

Lisicki zauważył, że prowokacja jest jednym z najważniejszych motywów ludzi, którzy to robią. – Chcą za wszelką cenę pokazać, że są ofiarami. Jeśli to pokażą, prowokując i naruszając kolejne granice polskiej wrażliwości oraz znajdzie się ktoś, kto nie wytrzyma nerwowo, odpowie im, jak tego oczekują, to będą wtedy mogli obnosić swoje rzekome cierpienia i pokazywać, że są prześladowani. Element prowokacji jest wpisany, ale myślę, że sprawa jest szersza. Drugą rzeczą jest chęć oswojenia. To pokazanie Polakom, że nie ma takich świętości, których nie jesteśmy gotowi naruszyć. Po pewnym czasie nasza wrażliwość zaczyna się tępić – zauważył redaktor naczelny "Do Rzeczy".

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...