Upadek prezydenta na skuterze. Szef WOPR: Mądrzy ludzie zakładają kaski
Ostatni weekend prezydent spędził w Zatoce Gdańskiej. Paparazzi "Super Expressu". byli świadkami niebezpiecznego zdarzenia. Zaobserwowali jak Andrzej Duda oraz "towarzysząca mu kobieta niewymieniona z nazwiska, w pewnym momencie przewracają się na rozpędzonej maszynie i wpadają do wody".
Prezydenta wyłowili czuwający w pobliżu funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa.
– Przy większej szybkości – a skutery mogą pływać nawet do 120 km/h – upadek z niego jest jak upadek z motoru na beton – mówi "Super Expressowi" Sławomir Gicewicz, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego na Warmii i Mazurach.
Pytany o możliwe skutki takiego upadku, wymienia: potłuczenia, poważne obrażenia narządów wewnętrznych – płuc, śledziony czy wątroby, które mogą ulec pęknięciu, a nawet utratę przytomności, która może doprowadzić do utonięcia.
– Koniecznie trzeba mieć kamizelkę. Mądrzy ludzie zakładają na skuter także kask – dodaje prezes Gicewicz.