Francja u progu transhumanizmu
O projekcie ustawy bioetycznej we Francji portal DoRzeczy donosił już w sierpniu ub.r. W międzyczasie projekt przeszedł dwa głosowania w Zgromadzeniu narodowym i jedno w Senacie, w ramach specyficznego dla Francji „wahadła” legislacyjnego. Projekt przegłosowany 31 lipca w Zgromadzeniu narodowym jest w zasadzie zbieżny z projektem przegłosowanym w Senacie 4 lutego. Choć drobne różnice podlegać będą ostatecznym rozstrzygnięciom, co będzie miało miejsce najprawdopodobniej jesienią, te ustępy, które uzyskały aprobatę obu izb francuskiego Parlamentu, są już w zasadzie przesądzone.
Nowe prawo umożliwi bezpłatny dostęp do sztucznego zapłodnienia (in utero bądź in vitro) dla par lesbijek i samotnych matek (poniżej 43 roku życia) przy wykorzystaniu „dawców” nasienia. Dodatkowo prawo przewiduje możliwość eksperymentowania nad sztucznie utworzonymi a niewykorzystanymi ludzkimi embrionami, m.in. poprzez tworzenia embrionów transgenicznych (czyli zmodyfikowanych genetycznie), a nawet umożliwia tworzenie chimer ludzko-zwierzęcych na potrzeby badań. Embriony wykorzystywane w ramach badań mają zostać uśmiercone najpóźniej do 14 dnia ich rozwoju. Zgodę na badania, mające teoretycznie poprawić wiedzę na temat przyczyn poronień i chorób genetycznych, ma wydawać rządowa Agencja biomedyczna, nie ma jednak wątpliwości, że przyjęty projekt ustawy otworzy szeroko drzwi dla eugeniki genetycznej i transhumanizmu.
Już sam sposób procedowania ustawy w samym środku wakacji, późno w nocy, przy udziale jedynie 101 posłów na liczące 577 deputowanych Zgromadzenie narodowe (projekt przegłosowano w proporcji 60 głosów za, 37 przeciw), poprzedzony brakiem rzeczywistej debaty (podczas której rząd – mający inicjatywę ustawodawczą – i posłowie partii prezydenta Macrona byli nieobecni, biorąc udział w przyjęciu z prezydentem 27 lipca) wzbudził wiele krytycznych komentarzy. Podkreślano przede wszystkim, że nowe prawo uczyni życie ludzkie przedmiotem produkcji na życzenie, z góry pozbawi pewną część dzieci możliwości posiadania ojca, a także otworzy drogę w niedalekiej przyszłości dla ciąży-surogatek dla par gejów.
Przy okazji nocnego głosowania, na wniosek socjalistów przegłosowano także zmianę warunków aborcji „terapeutycznej” dopuszczanej we Francji do 9 miesiąca ciąży, rozszerzając ją o klauzulę „bycia w potrzebie psychospołecznej”. Wprawdzie aborcja „terapeutyczna” wymaga zgody czteroosobowego kolegium, jednak zważywszy na dotychczasowy brak poszanowania dla życia ludzkiego, a przede wszystkim na zupełną swobodę interpretacji powyższej nieostrej potrzeby (która, notabene, była punktem wyjścia dopuszczenia aborcji w ogóle we Francji w 1975 r.) nie ma wątpliwości, że reforma ta de facto dopuści aborcję na życzenia do chwili narodzin dziecka. Zmiana ta nie jest jeszcze definitywnie usankcjonowana – jej proces legislacyjny będzie kontynuowany najprawdopodobniej w styczniu – jednak paradoksalnie wpisuje się ona w logikę ww. ustawy bioetycznej, w której prokreacja (i edukacja potomstwa) nie są w żaden sposób związane prawami Stwórcy, a wynikają rzekomo tylko i wyłącznie z czyjegoś pragnienia – ciąży lub jej usunięcia – wbrew standardom moralnym, na których została zbudowana zachodnia cywilizacja. Liczy się tylko osobista zachcianka i technologiczna możliwość jej zrealizowania – a ponieważ poprzednia ustawa bioetyczna z 2011 roku przewiduje jej nowelizację co siedem lat w oparciu postępy nauki, można się spodziewać, że to nie koniec transhumanistycznej rewolucji, która z etyką nie ma nic wspólnego.