"Le Monde": Francja "nawróciła się" na noszenie masek
W ponad 12 tys., czyli w 1/3 gmin we Francji noszenie masek jest obowiązkowe na otwartej przestrzeni. W zeszłym tygodniu obowiązek taki wprowadziły Nicea i Tuluza, natomiast w Paryżu, Lille czy Marsylii ogranicza się on do najbardziej ruchliwych obszarów.
Miejsca chętnie odwiedzane przez turystów, takie jak Mont-Saint-Michel, Ile-de-Brehat czy Ile de Re, również zdecydowały się na wprowadzenie obowiązku noszenia masek, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa.
"Od 1 września zakładanie masek będzie obowiązkowe również dla uczniów gimnazjów i liceów, a także w firmach oraz we wszystkich innych zamkniętych i wspólnych przestrzeniach. Biznes dobrze przyjął obowiązek noszenia maski" – pisze „Le Monde”.
Gazeta wskazuje na zamieszanie wynikające z niekonsekwentnej polityki władz, które na początku pandemii nie zalecały noszenia masek, co skutkowało m.in. organizowaniem imprez masowych bez takiego obowiązku czy też problemami z dostawami masek na rynek.
WHO szacowała na początku pandemii, że koronawirus był przenoszony drogą kropelkową w promieniu jednego metra podczas kaszlenia, kichania lub mówienia przez osobę zakażoną. – Odległość tę ustalono, nie znając zasad przenoszenia się cząstek w powietrzu – uważa Christian George, zastępca dyrektora Instytutu Badań nad Katalizą i Środowiskiem w Lyonie (Ircelyon).
"Na początku lipca WHO przyznała, że nie można wykluczyć transmisji koronawirusa drogą powietrzną. Oznacza to, że wirus może być przenoszony na odległość kilkunastu metrów przez zawieszone w powietrzu mikroskopijne kropelki" – podkreślają francuscy lekarze cytowani przez dziennik.
– Maska musi być stosowana wraz z innymi środkami zapobiegawczymi, takimi jak mycie rąk, utrzymywanie dystansu fizycznego, stosowanie substancji odkażających – podkreśla prof. Gilles Pialoux, kierownik oddziału chorób zakaźnych w szpital Tenon (APHP) na łamach „Le Monde”.