"To nie znaczy, że taki sprzeczny z prawem stan ma trwać". Stanowczy wpis Pawłowicz
W ubiegły poniedziałek Senat odrzucił ustawę dotyczącą podwyżek dla polityków. Oznacza to, że pensji nadal nie uzyska Pierwsza Dama. Według projektu ustawy, żona prezydenta miała otrzymywać pensję w wysokości 17987 zł brutto. Pod wpływem krytycznych komentarzy politycy wycofali się jednak z tego pomysłu. Zdaje się, że z takiego finału zadowoleni powinni być obywatele. Jak wynika bowiem z sondażu Pracownia SW Research na zlecenie "Rzeczpospolitej", aż 61,9 proc. obywateli uważa, że Pierwsza Dama nie powinna otrzymywać wynagrodzenia.
Innego zdania jest sędzia Trybunału Konstytucyjnego, była posłanka PiS Krystyna Pawłowicz, która stanowczo odniosła się do sprawy za pośrednictwem mediów społecznościowych.
"Co do Pierwszej Damy to przecież tu nie chodzi o podwyżkę, ale w ogóle o zapłacenie za realnie wykonywaną pracę, jak urzędnikowi" – podkreśliła. Pawłowicz stwierdziła, że "ludzie o słabszej sytuacji finansowej zwykle nie chcą, by innym w ogóle za coś płacić". "Ale żona Prezydenta przecież pracuje i jak wszystkim należy się zapłata" – wskazała.
Sędzia TK zwróciła także uwagę, że za okres urzędowania mężów i pracy w ich Kancelariach nie płacą ZUS, bo nie ma czego, nie ma "pracy" i po kadencjach są jeszcze poszkodowane (...) „niewypracowaną” emeryturą. "To, że dawniej tak traktowano pracę żon prezydentów, nie znaczy, że taki sprzeczny z prawem stan ma trwać" – podkreśliła Pawłowicz.