"Grożono jej śmiercią". Lichocka żąda przeprosin za billboardy
O sprawie informuje "Gazeta Wyborcza". Według reprezentującej posłankę kancelarii prawnej, którą cytuje gazeta, "wizerunek Joanny Lichockiej został wykorzystany do prowadzenia publicznego sporu za pomocą »chwytów« polegających na zestawieniu niekorzystnych zdjęć z nieprawdziwymi, populistycznymi hasłami i kolejno umieszczeniu ich na projektach billboardów, które pojawiły się na terenie całej Polski - a które sfinansował nie kto inny, jak wprowadzeni w błąd obywatele".
Co więcej, kancelaria przekazała, że Lichocka miała dostać "dziesiątki wiadomości od osób grożących jej śmiercią i domagających się złożenia mandatu poselskiego".
Teraz Joanna Lichocka żąda usunięcia zbiórki finansowej, wpłaty 40 tys. złotych na rzecz fundacji Rak’n’Roll - Wygraj życie oraz przeprosin.
Sprawa ma związek z wydarzeniami z marca tego roku, kiedy Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzuceniu noweli ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy abonamentowej, która zakładała rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł dla TVP i Polskiego Radia.
W czasie posiedzenia w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia i nagrania sugerujące, że Joanna Lichocka pokazała w stronę opozycji środkowy palec. Posłanka PiS przekonywała, że to manipulacja i kłamstwo. Tłumaczyła, że "przesuwała dwukrotnie palcem pod okiem" z nerwów. W internecie wybuchła burza. "Szanowni Państwo, gdybym chciała pokazać gest środkowego palca posłom PO, którzy po chamsku zachowywali się na sali plenarnej to bym to zro"biła. Przesuwałam dwukrotnie palcem pod okiem, energicznie bo byłam zdenerwowana. Nic więcej, a politycy PO sądzą po sobie. To ich styl – tłumaczyła się na Twitterze Lichocka. Później jednak przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni.
To właśnie zdjęcie z tego posiedzenia Sejmu trafiło na billboardy w całym kraju.