Michał Sz. nie odpuszcza. "Powiedzieć, że pi*****ę Polskę, to nic nie powiedzieć"
– Można by potraktować tę sytuację jako pewnego rodzaju eksperyment psychologiczny z dziedziny percepcji. W jaki sposób na twój odbiór wydarzenia, które masz przed oczami, wpływa to, jak ono zostało opisane. Ten film był od samego początku publikowany z tytułami „atak lewicowych zwierząt”, „lewackie terrorystki”, „brutalne pobicie” itd. – mówi Michał Sz. pytany o to, dlaczego zastosował przemoc wobec pracownika Fundacji Pro-Prawo do Życia.
– Coś tam widać. Obdukcja pokazuje, co się tam wydarzyło naprawdę. Spoiler alert: nie ma obrażeń, jest jakieś zadrapanie – dodaje Sz. Z kolei jego partnerka, przedstawiająca się jako "Łania", mówi: – Obrażenie wpływające na zdrowie poniżej siedmiu dni. Jakiś siniak albo obtarte kolano. Nikt nie chciał go przewrócić, typ się wyjebał na chodnik.
Czy przemoc jest uzasadniona? – Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie, wystarczy prześledzić jakiekolwiek ruchy społecznej zmiany, które cokolwiek wywalczyły – odpowiada Margot. Z kolei Łania mówi: – Nie próbujemy z aparatem represji wygrać przemocą. Nie czuję, żebym miała wygrywać z jakimkolwiek aparatem represji. Nie wydaje mi się, żeby to był środek do zwycięstwa. To bardziej samoobrona, reakcja na polską spierdoloną rzeczywistość. Nie wierzę, żebyśmy miały wygrywać.