Wykrakałem…
W ogóle z tym prorokowaniem to sprawa beznadziejna jest. Jak coś przewidujesz na przyszłość, to nie ma tego jak zweryfikować, więc buja się w obłokach spekulacji, a nie każdy czytelnik to lubi. A jak już wyjdzie na twoje, to nikt nie pamięta, że przewidywałeś, tylko wszyscy się zastanawiają – co teraz. Tak więc to robota dla amatorów spekulacji i treningu umysłu. Ale wychodzi na to, że ktoś (los?) to czyta, bo conieco z tego realizuje, w dodatku na swoją modłę. Dziś więc remanent pt. „a nie mówiłem?”. Zabawa dla wytrawnych i wytrwałych.
Zacznijmy od rzeczy prostych, acz już chyba nudnych: Margot. W swoim wpisie o pechowych pieniężnych zbiórkach przeciwników PiS-u nadmieniłem o obawie, że wielosettysięczna zbiórka na Margot i jego „Stop Bzdurom”, na jego (jej?, jejo?) program działań, czyli na „na prawników, inne dzikie akcje i wlepki” skończy jak inne: na kompromitującym przekręcie. I wykrakałem. Pójdzie na „miłość, jedzenie i seks”. Teraz po wyjściu „z więźnia” kasa zniknęła wraz z Łanią (?) Margoła, „Stop Bzdurom” uwiądł, zaś nowowypuszczona „jedyna pedałka w Polsce” epatuje widownie wulgaryzmami. Aż głupio się ogląda, jak media mainstreamowe chcą z nim pogadać by odśpiewał ich ulubione piosenki o opresyjnym PiS-ie, a ten tylko klnie i obraża – równo i wszystkich. Oj, się jeszcze zdziwicie tym męczennikiem. On Was wszystkich binarnych jeszcze pogoni do galopu poprawności politycznej w wersji level hard.
A nie mówiłem, że z tą kwarantanną po kilkadziesiąt dni to przesada? Ludzie znajdowali się w następującej pułapce: jak masz pozytywny wynik testu, albo jesteś w kwarantannie to siedzisz maks 14 dni, bo tyle się niby wylęga wirus i jak jesteś zdrów to wychodzisz. Ale na koniec robią ci test. I to był koniec. Wielu siedziało – nawet do 80 dni – bo jak odbębnili swoje dwa tygodnie to robili test „na wyjście”, a ten okazywał się czasem negatywny a czasem pozytywny i wtedy „odwieszał” na nowo dwutygodniowe zamknięcie na kwarantannie. To mogło trwać wieczność – takie mamy ci te testy. Teraz to zmieniono (hura! pomogło?) i możesz siedzieć maks 13 dni i… nie robią ci testu końcowego. Po prostu system nie chce zapeszać, bo jeszcze wyjdzie pozytywny wynik. A jak wyjdzie pozytywny, to nie wyjdziesz.
Z mediami to też wykrakałem. Napisałem, że się za to źle zabrano i tzw. repolonizacja nie przejdzie. Teraz już po takim falstarcie nie przejdzie także dekoncentracja. Nawet jakby miałaby być oparta na prawie francuskim czy niemieckim to i Francuzi, i Niemcy powiedzą – nie. Bo nie dla psa kiełbasa i co wolno wojewodzie… Media głupie nie są – jak zobaczyły, że PiS się na nie szykuje to poszły do PiS-u głównego sojusznika czyli wpuściły Amerykanów na współwłaścicieli. Tak zrobił TVN, tak zrobił Ringier Axel Springer Polska. I teraz nie trzeba się już chandryczyć po korytarzach ministerstw, żeby nie było szkody. Teraz wychodzi pani ambasador Mosbacher, cała na biało i… mówi jak jest. I jest jak jest, czyli jak było, bo to i kapitał przyjazny, i wolność słowa uprawiana jak marycha w piwnicy. Czaaad… Było przez 5 lat nie gadać, tylko robić, nie tworzyć tematu „repolonizacja” po to tylko by ekscytować tłumy swoim patriotyzmem, tylko siąść na tydzień, zakasać rękawy i zrobić ustawę dekoncentracyjną napisaną w UOKiK-u. I byłoby po ptokach. A teraz, aż szkoda patrzeć. Jak z ambasadorem Niemiec, potomkiem adiutanta Hitlera: najpierw sroga stanowczość, a potem podkulony ogon i zwolnienie ministra. To po co to było?
Wykrakałem też Murzyna. To znaczy wykonałem pełen obrót. Najpierw prorokowałem, że go zdejmą jako niepoprawne słowo, potem go zdjęli, dzisiaj – Murzyn wrócił. 2639 ludzi o tym nazwisku nie musi go już zmieniać (w tym 1296 „Murzynek”). (Zrobiłem ranking na jakie nazwisko można zmienić Murzyna – prowadzi pigmentododatni. Na razie). Czarne psy i kilka wiosek (moje ulubione – Murzynowo) – ocaleją. Ciasto też? A czarny pieprz? Rada Języka Polskiego odcięła się od alarmujących doniesień, że jeden z jej członków wyznaczył samodzielnie nowe standardy. Koło się – tym razem – zamknęło. Mieliśmy próbę diagnozy, potem próbę implementacji, implementacji tej usankcjonowanie i odwrót od regulacji. A ile takich kół się NIE zamknęło albo zamknęło tylko bez ostatniego elementu – odrzucenia bzdury? Nikt nie wie, ale na moje oko to większość.
Teraz trzeba uważać z diagnozami, bo zwłaszcza te z szyderą sprawdzają się nad wyraz często. Takie to czasy, gdy sarkazm jest lepszym narzędziem do oceny rzeczywistości niż logika. Mamy prześmiewcze czasy, ale za to z poważnymi skutkami. Śmiertelnie poważnymi skutkami.
Wszystkie wpisy na blogu „Dziennik zarazy”.