Ryzyko zgonów w Anglii i Walii w czasie epidemii było bliskie typowemu zagrożeniu śmiercią
Eksperci z brytyjskiego Winton Centre for Risk and Evidence Communication przeanalizowali dane na temat zgonów, jakie od 7 marca do 26 czerwca miały miejsce wśród mieszkańców Anglii i Walii.
Chcieli w ten sposób określić spowodowany przez COVID-19 wzrost ryzyka śmierci w ogólnej populacji. Zdecydowali się przy tym odnieść zagrożenie do typowego, ogólnego ryzyka zgonu. Zdaniem naukowców, takie podejście pozwala lepiej zrozumieć skalę niebezpieczeństwa.
Jak twierdzą badacze, średnio zagrożenie nie odbiegało mocno od normalnego ryzyka śmierci. Dramatycznie jednak zależało ono od wieku – im ktoś był starszy, tym miał większe prawdopodobieństwo zakażenia i śmierci.
W przypadku osób powyżej 55 lat ryzyko zakażenia wirusem i śmierci z tego powodu w uwzględnionym okresie było równe typowemu ryzyku zgonu z dowolnej przyczyny w czasie zwykłych 5 tygodni życia bez pandemii.
Dla tej grupy wiekowej epidemia oznaczała więc wzrost zagrożenia o ok. 31 proc. Jednocześnie zagrożenie rosło o 12-13 proc. z każdym dodatkowym rokiem metrykalnego wieku.
Na przykład wśród 90-latków 1 osoba na 50 zmarła przy obecności COVID-19, a wśród szkolnych dzieci w wieku od 5 do 14 lat – tylko 1 osoba na 2 300 000.
Dla dzieci w tym wieku, które i tak rzadziej umierają, dodatkowe ryzyko było tym sposobem równe zagrożeniu związanemu tylko z dodatkowymi dwoma dniami normalnego życia.
Jednocześnie badacze zwracają uwagę, że ogromne znaczenie miały inne czynniki, w tym choroby towarzyszące. Zdrowa osoba w podeszłym wieku jest znacznie mniej zagrożona niż jej schorowany rówieśnik.
Jeśli chodzi o osoby zakażone, to dla pacjentów powyżej 55 lat, dodatkowe ryzyko jest nieco wyższe niż typowe ryzyko śmierci w ciągu roku, a dla osób poniżej 55 lat – nieco niższe. W tym przypadku bowiem zagrożenie również wyraźnie rośnie z wiekiem.
Naukowcy podkreślają jednocześnie, że badanie miało charakter obserwacyjny, więc nie można na jego podstawie przewidywać przyszłego ryzyka. Zwracają też uwagę, że nie tylko ryzyko zachorowania czy zgonu w populacji ma znaczenie, ale także wpływ zakażonych na innych ludzi.
„Nadal pozostaje do rozważenia odpowiedzialność za potencjalne ryzyko, jakie ktoś może stwarzać dla innych osób” – piszą naukowcy.