Zaatakowała furgonetkę "Stop pedofilii". Dostała gazem po oczach
Kobieta relacjonuje, że kiedy siedziała w piątek w domu i próbowała pracować, jej spokój zakłócił dźwięk "homofobusa". Furgonetka "Stop pedofilii" - bo o nią chodzi - jechała al. Grunwaldzką. "Maja postanowiła zareagować. Wychodząc z mieszkania, chwyciła spray" – donosi "Wybocza". Mieszkanka Gdańska planowała umieszczone na busie napisy. Przyznaje, iż miała świadomość, że może za ten czyn odpowiedzieć przed sądem. – Ale i tak byłam zdecydowana, bo treści, które oni głoszą, budzą moją absolutną niezgodę. Mimo że nie należę do społeczności LGBT, nie mogę zrozumieć, jak to jest możliwe, że oni jeżdżą bezkarnie po ulicach. Nie byłam w stanie tego dłużej słuchać – tłumaczy.
Rozmówczynię "Wyborczej" spotkała jednak niemiła niespodzianka. Pasażerowie furgonetki nie chcieli bowiem pozwolić na zniszczenie pojazdu. Z relacji kobiety wynika, że podbiegła do busa i chciała na nim napisać "Stop bzdurom". Udało jej się napisać zaledwie dwie pierwsze litery.
– Z kabiny, od strony pasażera wyskoczył dobrze zbudowany mężczyzna w ciemnych okularach. Nie zdążyłam nawet obrócić głowy, dostałam gazem prosto w oczy. Oślepłam, stałam na chodniku i wyłam z bólu, krzyczałam, prosiłam o pomoc. Podeszły dwie osoby, kupiły mi mleko, żebym mogła przemyć oczy – relacjonuje gdańszczanka.
Kobieta przyznaje, że mimo tego niemiłego incydentu, nie żałuje swoich działań. – Bo mnie bolało tylko parę godzin, a osoby, w które uderzają te treści, są codziennie dehumanizowane i znikąd nie dostają pomocy – podkreśla kobieta.