"Za moją śmierć proszę winić Federację Rosyjską". Rosyjska dziennikarka podpaliła się przed budynkiem MSW
Irina Sławina zmarła w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń. Miała 47 lat.
Wiadomo, że we wtorek dziennikarka miała w mieszkaniu przeszukanie. Z jej relacji po wykonaniu tych czynności wynika, że policja szukała broszur, ulotek i faktur Otwartej Rosji. "[...] być może ikony z twarzą Michaiła Chodorkowskiego" – pisała. Sławina podkreśliła, że nic takiego nie znaleźli, bo nic takiego nie miała.
"Ale zabrali to, co znaleźli: wszystkie pendrive'y, mój laptop, laptop mojej córki, komputer, telefony, nie tylko mój, ale i mojego męża, kilka moich notesów, które zapisałam na konferencjach prasowych. Zostałam bez środków do pracy" – wskazywała dziennikarka.
Redaktor naczelna Koza Press od dłuższego czasu miała problemu z rosyjskimi władzmi. Lokalni działacze demokratycznie twierdzą, że prowadzono przeciwko dziennikarce postępowanie ws. rozpowszechnianie fake newsów. Za ten czyn w Rosji grozi kara więzienia.