Vera Jourova zapowiada: Widać niepokojący trend. Będziemy się przyglądać Polsce

Dodano:
Vera Jourova Źródło: PAP/EPA / OLIVIER HOSLET
Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej stwierdziła, że sytuacja wokół osób LGBT w Polsce budzi niepokój unijnych instytucji. Zapowiedziała również prace nad wprowadzeniem przepisów, które honorowałyby prawa rodzicielskie na terenie całej Unii.

Jourova krytycznie odnosi się do działań części polskich samorządów, które przyjęły uchwały broniące lokalne społeczności przed wpływami ideologii LGBT. Zdaniem wiceprzewodniczącej KE w Polsce wyraźnie widać "niepokojący trend".

– Wydarzenia w Polsce są bardzo niepokojące. Deklaracje władz lokalnych nie mają – trzeba to podkreślić – skutków prawnych, więc Komisji trudno jakoś wprost je zakwestionować i zastosować wobec nich procedury o naruszenie prawa. Ale to jest niepokojący trend, będziemy przyglądać się sytuacji w Polsce – zapowiedziała.

Przypomniała, że Komisja podjęła już pewne kroki wobec polskich gmin. – Już podjęliśmy działania dotyczące finansowania niektórych gmin, bo jeśli jakaś gmina, jakieś miasto, jakiś region czy wykonawca jakiegoś projektu chce unijnego finansowania, to musi respektować zasadę równości i poszanowania praw fundamentalnych. To jest zapisane w artykule 2. unijnego traktatu. Dlatego zawiesiliśmy finansowanie projektów w sześciu gminach – powiedziała.

Ponadgraniczne prawa rodzicielskie

Jourova mówiła także o projekcie unijnych przepisów, który na terenie całej Unii Europejskiej dawałby rodzicom takie same prawa, bez względu na państwo członkowskiego, z którego pochodzą.

– Mamy to w programie prac Komisji Europejskiej, na razie przewidziane na 2022 rok. Przedstawimy projekt legislacji, mamy orzeczenia, które mówią, że jeśli rodzice zmieniają miejsce zamieszkania, to prawa rodzicielskie powinny zostać uznane w innym kraju. Wydaje mi się, że jest jasny sygnał o potrzebie aktualizacji międzynarodowego prawa prywatnego – stwierdziła.

Mechanizm praworządności

Dwa lata temu Jourova przedstawiła surowy mechanizm powiązania wypłat unijnych funduszy z praworządnością. W tej chwili dyskutowana jest znacznie łagodniejsza propozycja niemiecka. Wiceszefowa KE przyznała, że aktualna propozycja nie spełnia jej oczekiwań. Mimo to, powinna być przyjęta.

– Jesteśmy teraz we wrażliwym punkcie negocjacji między trzema instytucjami, gdzie Komisja Europejska chce być uczciwym rozjemcą. A to do Parlamentu i do Rady należy uzgodnienie wspólnego tekstu rozporządzenia. Dla Komisji ważne jest, żeby nie powtórzyć problemów z procedurą z artykułu 7. – powiedziała.

– A po drugie, żeby znaleźć sposób na zastosowanie tej procedury tak, aby nie wyrządzić szkody końcowym odbiorcom unijnych funduszy. Tym powinien zająć się Parlament Europejki. Ma pani rację, że ten mechanizm wyewoluował bardziej w stronę instrumentu chroniącego interesy finansowe niż praworządność jako taką. Mimo to uważam, że jest bardzo potrzebny – dodała.

"Dobrze, że Komisja ma ograniczoną władzę"

Na pytanie, czy nie jest rozczarowana sytuacją, w której KE ma coraz więcej instrumentów, by kontrolować przestrzeganie praworządności w państwach członkowskich, a mimo to "sytuacja raczej się pogarsza", polityk odpowiedziała:

– Pierwsze i ostatnie słowo należy do obywateli państwa członkowskiego. I to dobrze, że Komisja ma ograniczoną władzę. To nie byłoby demokratyczne, gdyby Komisja nadużywała swojej władzy, przesadzała w swoich działaniach. Sądzę, że potrzebujemy odpowiednich instrumentów, dlatego opublikowaliśmy raport, który ma działać prewencyjnie, i chcemy mechanizmu chroniącego interesy finansowe Unii.

– Ale to polscy czy węgierscy obywatele mówią: chcemy tego parlamentu i tego rządu. A w odpowiednim czasie to oni też powiedzą: „odejdźcie". To jest część gry demokratycznej, nikt nie jest u władzy na zawsze – dodała.

Źródło: Rzeczpospolita
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...