Emilewicz komentuje sprawę nagród: Proszę, bądźmy rzetelni
Jadwiga Emilewicz do 6 października pełniła urząd ministra rozwoju i wicepremiera. Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Patryk Michalski, w ostatnim dniu swojego urzędowania Emilewicz przyznała pracownikom resortu pokaźne dodatkowe świadczenia.
"Dodatkowe środki" (w wysokości od kilku do kilkunastu tys. zł) trafiły na konta ponad tysiąca osób z resortu, nie zostały jednak przyznane kierownictwu ministerstwa – czytamy dalej. W sumie pracownicy ministerstwa otrzymali ok. 6 mln zł.
"Wykonywali bardzo ciężką pracę"
We wpisie opublikowanym na Facebooku polityk potwierdziła, że pracownicy jej resortu faktycznie otrzymali dodatkowe wynagrodzenie. Emilewicz podkreśla, że przyznane nagrody to forma podziękowania dla urzędników, którzy poświęcili się pracy nad tarczami antykryzysowymi.
"Od wybuchu pandemii zamienili domy na pokoje w ministerstwie, pracowali dzień w dzień, po godzinach, nocą, przysypiając na karimatach po to, by jak najszybciej wypracować rozwiązania ratujące polskie firmy przed upadkiem, a miliony pracowników przed bezrobociem. To dzięki nim praca została wykonana na czas i co najważniejsze przyniosła pozytywne efekty" – czytamy w jej oświadczeniu.
Była wicepremier podkreśla, że wypłacone środki pochodziły z oszczędności na funduszu wynagrodzeń uzyskanych w trakcie bieżącego roku. "Nie przyznałam nagród NIKOMU z politycznego kierownictwa. Dostali je tylko urzędnicy, którzy wykonywali bardzo ciężką pracę przy tarczach antykryzysowych, które powstawały w Ministerstwie Rozwoju" – zapewnia.
"Rozumiem, że taka jest natura mediów i nośne są nagłówki, informujące o urzędnikach, którzy dostają pieniądze - ale proszę, bądźmy rzetelni i nie piętnujmy ludzi, którzy wykonali kawał ciężkiej pracy" – podkreśla.