"Sytuacja niesłychana". Rozmawiała z Giertychem: "Powiedział: on coś zrobił, straciłem przytomność..."
CBA dokonało wczoraj zatrzymania biznesmena Ryszarda K. oraz mecenasa Romana Giertycha w śledztwie dotyczącym działalności na szkodę spółki giełdowej. Giertych znalazł się w grupie zatrzymanych przez CBA na polecenie Prokuratury Regionalnej w Poznaniu. Zatrzymanie ma związek ze sprawą wyprowadzenia kwoty niemal 92 mln zł z giełdowej spółki deweloperskiej. Przez CBA w czwartek przeszukane zostały willa Giertycha w Józefowie i jego kancelaria adwokacka na Nowym Świecie w Warszawie.
Podczas przeszukania w willi adwokat zasłabł. Na miejsce przyjechała karetka pogotowia. Został wyniesiony nieprzytomny z domu na noszach do karetki. Ostatecznie Giertych trafił do szpitala. Dziś usłyszał zarzuty dotyczące przywłaszczenia i wyprowadzenia w latach 2010-2014 ze spółki deweloperskiej kwoty ok. 92 mln zł.
Z adwokatem miała okazję rozmawiać Hanna Machińska. Zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich zrelacjonowała swoją rozmowę TVN24. Jakie informacje uzyskała na temat wczorajszych wydarzeń?
– Uważam, że stan zdrowia jest bardzo poważny. Mecenas Giertych wskazał, że nie pamięta mnie, mimo że znaliśmy się z różnych konferencji (...) Kiedy przedstawiłem się i podałam nazwisko, powiedział: bardzo panią przepraszam, ale nie pamiętam. I za chwilę zapadł w taki półsen – opowiedziała. Macińska powiedziała, że kiedy po raz drugi weszła do mecenasa i powiedziała, kim jestem, ten przypomniał sobie nazwisko Rzecznika Praw Obywatelskich. – Poprosiłam go o przedstawienie sytuacji, która się zdarzyła – mówiła dalej.
Co usłyszała? – Powiedział, że zdarzyła mu się sytuacja niesłychana, że nigdy w życiu nie zemdlał, że znalazł się w łazience w mieszkaniu razem z agentem i następnie, cytuję: on coś zrobił, straciłem przytomność i nie wiem co się dalej stało. Obudziłem się dopiero w szpitalu – relacjonowała. Giertych miał powiedzieć również, że użyto wobec niego kajdanej. Co zastępca RPO uznała za "bardzo poważną sprawę".
– Bo w naszym odczuciu to jest karygodne nadużycie środków przymusu bezpośredniego – wskazała.
Machińska podkreśliła, że "po raz pierwszy w życiu widzi sytuację, w której osobie tak ciężko chorej stawia się zarzuty". Jak dodała, "nie wyobraża sobie, żeby pan mecenas w ogóle rozumiał, co się do niego mówi i jakiego rodzaju są to zarzuty".