"Mogli pracować gdzie indziej". Sadurski szokuje ws. pobicia operatora TVP
Do pobicia operatora TVP doszło w czwartek wieczorem przed domem Ryszarda K. w Gdyni na Kamiennej Górze. Tego dnia CBA zatrzymało kilkanaście osób, w tym mecenasa Romana Giertycha. – Wraz z producentem telewizyjnym staliśmy pod samochodem, mieliśmy schowany już cały sprzęt. Syn zatrzymanego wyszedł i w dość mocnych słowach powiedział, że mamy odejść, po czym wrócił i zaczął popychać naszego producenta – relacjonował poszkodowany operator. Mężczyzna był kopany w głowę i uderzył w chodnik. – Nie wiedziałem, co się stało, zostałem uderzony głową o beton i miałem wrażenie, że coś się stało. Kiedy dziennikarka powiedziała, że jestem cały we krwi, zobaczyłem, że tak jest. Potem przyjechała karetka i policja i zostałem odwieziony do szpitala – powiedział.
"Kisiel kiedyś powiedział: metody nie popieram, ale cel wybrany dobrze" – tak sprawę skomentował na Twitterze prof. Sadurski. Jeden z internautów zapytał: "Profesorze nic już nie rozumiem, pobity facet to technik operator kamery nie dziennikarz. Czy pan uważa ze w polityce zamiast dyskusji i sporów potrzebne są pięści to czysty absurd.Jeżeli strony sporu zamiast profesorów wybiorą bokserów to komu będzie pan potrzebny?".
Odpowiedź Sadurskiego szokuje. "To poważne pytanie i poważnie je potraktuję. Totalnie potępiam przemoc wobec tego kamerzysty. Ale TVP to element aparatu przemocy państwa opresyjnego, tak jak w PRL była SB. Tam też byli poczciwi kierowcy albo szatniarze. Mogli pracowac gdzie indziej" – stwierdził.
Aresztu nie będzie
Syn Ryszarda K. nie zostanie aresztowany za pobicie operatora TVP Gdańsk. 31-latek dostał dozór policji oraz zakaz kontaktu i zbliżania się do pokrzywdzonego. To decyzja Sądu Rejonowego w Gdyni – informuje Radio Zet.
– Mężczyznę objęto dozorem policji – dwa razy w tygodniu musi zgłaszać się na komisariat, ma zakaz kontaktu i zbliżania się na mniej niż 50 metrów do trzech osób pokrzywdzonych w tej sprawie – przekazał Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Prokuratura wnioskowała o tymczasowe aresztowanie, ale sąd nie przychylił się do prośby.