Pinkas: To przerażające zjawisko doprowadziło do wysokiej fali zachorowań
Prof. Pinkas mówił o tym podczas debaty 2. Kongresu "Zdrowie Polaków", poświęconego działaniom władz ustawodawczych, wykonawczych i samorządowych na rzecz Zdrowia Polaków w czasie pandemii COVID-19.
Wyraził przekonanie, że epidemia musi się wreszcie skończyć. – Jestem głęboko przekonany, że wyjdziemy z tej pandemii niezwykle wzmocnieni – powiedział.
Przyznał też, że na skutek drugiej fali rozwoju pandemii pojawiają się kłopoty z dostępnością do świadczeń. – Mam jednak nadzieję, że poradzimy sobie z tym – zaznaczył. Zaznaczył, że bardzo przydatne okazało się wprowadzenie w odpowiednim momencie teleporady i telemedycyny.
– Teleporada i telemedycyna oszczędziły opiekę zdrowotną w czasie pandemii. Nie mielibyśmy pierwszej fali zachorowań, którą przeszliśmy suchą nogą, gdybyśmy nie ochraniali personelu medycznego w przychodniach i szpitalach. Trzeba jednak pamiętać, że telemedycyna ma też swoje ograniczenia, dla pacjentów ważny jest też blisko kontakt z lekarzem – powiedział Główny Inspektor Sanitarny.
GIS zaniedbywany przez lata?
Przypomniał, że GIS jest na pierwszej linii frontu i zapewnił, że od wybuchu pandemii wiosną 2020 r. jest on reorganizowany i poprawia się jego funkcjonowanie. Dobre efekty przyniosło zinformatyzowanie systemu prowadzenia dowodzeń i podejmowania decyzji administracyjnych.
– Główny Inspektorat Sanitarny był przez lata poddawany stałej dekompozycji i nikt nie zwracał na nas uwagi. Musieliśmy temu sprostać i jakoś się nam to udało – podkreślił. Dodał, że reorganizację Inspektoratu przeprowadzono równolegle z działalnością operacyjną i hamowaniem rozszerzania się koronawirusa SARS-CoV-2.
Prof. Pinkas przyznał, że czasami nie można się dodzwonić do GIS-u; trzeba jednak pamiętać – tłumaczył – że w sumie obsługiwano dotąd ponad 3 mln osób będących na kwarantannie. Niedawno uruchomiono nową infolinię.
"Jesteśmy permanentnie zaskakiwani"
– Ten wirus uczy nas jednego: nic nie jest wyryte w kamieniu, trzeba podejmować odpowiednie decyzje w odpowiednim czasie i natężeniu. Czasami trzeba je błyskawicznie zmieniać. Ludzie to źle znoszą, bo uważają, że naukowcy wszystko powinni przewidzieć. Ale tu nie ma nikogo, kto by to przewidział, ponieważ jesteśmy permanentnie zaskakiwani – wyjaśniał.
Tłumaczył, że rolą naukowca jest przede wszystkim szybkie reagowanie. Wyraził jednak przekonanie, że za kilka lat będziemy wiedzieć o tym wirusie bardzo dużo i dobrze sobie z nim radzić. Jego zdaniem bardzo ważne jest, żeby wszystko, co już wiadomo, wyjaśniać, jednak zbyt mało specjalistów wypowiada się publiczne o pandemii. Brakuje stanowiska komitetów naukowych, ludzi z autorytetami.
– Mało profesorów wypowiada się na temat pandemii, gdyż boją się, że narażą się na hejt. Po każdej wypowiedzi jakieś zdanie wyciągnięte zostaje z kontekstu i narasta fala hejtu, bo ten ekspert myśli inaczej. To przerażające zjawisko, które w dużej mierze doprowadziło do wysokiej fali zachorowań – powiedział prof. Pinkas.
Koronasceptycy
Wyraził też zaniepokojenie narastaniem zjawiska koronasceptycyzmu. – Jest też zjawisko covido-celebrytów, którzy często są również covido-sceptykami i nie posługują się wiarygodną wiedzą. Szermują opiniami, które nie mają pokrycia w obecnym stanie wiedzy – powiedział.
Główny Inspektor Sanitarny wyraził nadzieję, że nawet koronasceptycy uwierzą w to, że pandemia COVID-19 jest groźna i że warto słuchać tych, za którymi stoi wiedza, nauka oraz doświadczenie.