"Niedźwiedzia przysługa". Ks. Isakowicz-Zaleski krytycznie o apelu Kaczyńskiego
– Ten wyrok jest całkowicie zgodny z konstytucją. Co więcej, w świetle konstytucji, innego wyroku w tej sprawie być nie mogło – podkreślał w swoim oświadczeniu prezes PiS Jarosław Kaczyński. Wicepremier odnosił się w ten sposób do orzeczenia TK ws. aborcji eugenicznej. Zaapelował też do członków i sympatyków swojej partii o obronę kościołów. – Kościół może być rożnie oceniany, można być człowiekiem wierzącym albo niewierzącym. Polska zapewnia pełną tolerancję religijną, ale z całą pewnością ten depozyt moralny, który jest dzierżony przez kościół, to jedyny system moralny, który jest w Polsce powszechnie znany. Jego odrzucenie to nihilizm i ten nihilizm właśnie widzimy – mówił polityk.
Jego oświadczenie krytycznie ocenia ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, współzałożyciel i prezes Fundacji im. Brata Alberta. "Jak jestem przeciw atakom na świątynie, inspirowanym przez pewne partie, tak też jestem przeciw straży tworzonej przez inne partie. To niedźwiedzia przysługa Jarosława Kaczyńskiego wobec Kościoła. Inna sprawa, że episkopat jakby abdykował, oddając ochronę kościołów politykom" – napisał na Twitterze.
Szerzej do sprawy duchowny odnióśł się w rozmowie z "Super Expressem". Kapłan powiedział, że od początku bardzo krytycznie oceniał działania tych grup, które atakowały miejsca kultu i brak stanowiska biskupów w tej sprawie jest dla niego szokujący. Jak jednak podkreślił, chronić świątyń powinno państwo, a nie bojówki partyjne. – Nawoływanie do takiej reakcji prowadzi do eskalacji konfliktu i jest niedźwiedzią przysługą wyrządzoną Kościołowi przez wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego – podkreślił.
Odnosząc się do samego orzeczenia TK ws. aborcji eugenicznej ks. Isakowicz-Zaleski przyznał, że jako kapłan, ale też osoba od 40 lat opiekująca się osobami niepełnosprawnymi nie ma wątpliwości, że każde dziecko poczęte, niezależnie od wad, jakie ma w swoim organizmie, ma prawo się urodzić, tak samo jak każdy człowiek niezależnie od stanu zdrowia powinien mieć prawo dożyć do naturalnej śmierci, a nie być poddanym tak zwanej eutanazji. – I w tym duchu orzeczenie Trybunału jest akceptowalne. Z tego wynika jednak kilka kolejnych spraw – zauważył.
Dopytywany o szczegóły, duchowny wyjaśnił, że "najgorsze, co może się stać, to gdyby przełożyć teraz ten problem na kwestię jedynie zakazów i nakazów". – Wiem to, mówię na podstawie swojego wieloletniego doświadczenia, kontaktu z matkami, z rodzinami, że najgorszą rzeczą jest mówienie matce, która ma świadomość, że dziecko urodzi się z wadą, że ma zrobić tak, czy tak. Oczywiście jest konieczna rozmowa, jest konieczne wsparcie duchowe i dotyczy ono nie tylko osób wierzących. Konieczne jest wsparcie ze strony społeczeństwa, pokazanie, jak można zająć się takim dzieckiem, opiekować się nim. Natomiast powiedzenie – "nie wolno", "jest zakazane", wprowadzanie za to jeszcze kary – na pewno nie rozwiąże tego problemu – tłumaczył. Kapłan przyznał, że zabrakło mu w tym wszystkim rzeczy podstawowej – zapewnienia, że rodziny dostaną wsparcie od państwa, realnych gwarancji takiego wsparcia. – Bo często sytuacje są dramatyczne, rodziny, mamy tych dzieci, zostają same z tym problemem – dodał.
Wyrok TK i protesty
W ubiegły czwartek Trybunał Konstytucyjny ogłosił wyrok w sprawie zgodności z konstytucją aborcji eugenicznej. Orzeczenie zapadło większością głosów. Sędziowie Leon Kieres i Piotr Pszczółkowski zgłosili zdanie odrębne do wyroku.
– Przepis zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją – orzekł Trybunał Konstytucyjny.
Wyrok TK jest prawem obowiązującym. Nie ma od niego żadnego trybu odwoławczego lub możliwości zatrzymania wprowadzenia go w życie.
Od czwartku trwają protesty środowisk lewicowych i feministycznych przeciwko decyzji sędziów Trybunału. Podczas manifestacji dochodziło do dewastacji pomników, profanacji świątyń oraz blokowania przejazdu samochodów.