Wybory w USA. Trump oburzony: To bardzo dziwne
Jeszcze nad ranem czasu polskiego wydawało się, że to urzędujący prezydent może liczyć na reelekcję. Trump wygrał na Florydzie, jednym z tzw. "swing states". Walka wciąż jednak trwa. W Wisconsin i Michigan trwa zacięty pojedynek i liczenie głosów. Joe Biden przez ostatnie godziny "odbił" oba stany i ma niewielką przewagę. W kilku miejscach do zliczenia pozostają jeszcze głosy oddane korespondencyjnie.
Trump oprócz Florydy, zwyciężył także w Ohio, gdzie w ostatnich dekadach zawsze wygrywał ostateczny triumfator wyborów. Biden przejął inny "swing state" czyli Minnesotę i jest blisko zwycięstwa w Arizonie – relacjonuje Onet.
"Wczoraj wieczorem prowadziłem, często wyraźnie, w wielu kluczowych stanach, prawie we wszystkich przypadkach rządzą nimi i kontrolują je Demokraci. Potem, jeden po drugim, zaczęły magicznie znikać, gdy liczono niespodziewane karty do głosowania. BARDZO DZIWNE, a "ankieterzy" ocenili to całkowicie i historycznie błędnie!" napisał prezydent" – napisał zaniepokojny Trump.
"Jak to się dzieje, że za każdym razem, gdy liczone są kolejne głosy korespondencyjne, ich wyniki są tak niszczycielskie pod względem poparcia?" – dopytuje Donald Trump, wyraźnie sugerując, że dochodzi do nieprawidłowości przy zliczaniu głosów oddanych drogą pocztową.
Przewaga Joego Bidena w Michigan ok. godz. 15 czasu polskiego wynosiła już 18 tysięcy głosów. Jak donosi "The New York Times", to nie koniec. Sztab wyborczy Demokraty liczy na to, że kandydat ma również ogromne szanse na "odbicie" Pensylwanii.
Można się spodziewać, że przewaga zwycięzcy nad przegranym będzie niewielka.