"Aborcyjny Dream Team" cieszy się z liczby zabitych dzieci nienarodzonych
Od momentu ogłoszenia decyzji TK ws. aborcji eugenicznej (22 października br.), Aborcyjny Dream Team wspiera protesty prowadzone przez środowiska lewicowe. Na profilach grupy pojawiają się też wulgarne wpisy z hasłami dotyczącymi polityki rządu i propozycji prezydenta dot. aborcji.
Dzięki protestom grupa zyskała też większą rozpoznawalność i zebrała pokaźną kwotę w serwisie zrzutka.pl, czym aborcjonistki chwalą się m.in. na Instagramie.
"Od 22 października, czyli od orzeczenia trybunału czy pseudo trybunału (jak zwał, tak zwał) z pomocy Aborcji Bez Granic w przerwaniu ciąży w drugim trymestrze skorzystały 33 osoby. Pojechały one, jadą teraz albo za chwilkę pojadą do Niemiec, Holandii i Anglii na aborcję. To absolutny rekord od kiedy działamy. 33 osoby wcześniej to była nasza liczba miesięczna <3 Czyli docieramy szerzej i szerzej - dzięki Wam" – cieszą się aktywistki, których wpis wywołał mieszane komentarze.
Niektóre osoby obserwujące internetowy profil ADT zwracają uwagę, że drugi trymestr ciąży to moment kiedy dziecko czuje już ból.
"Kochane, ale czy to jest powód do chwały?" – dopytuje jedna z internautek. "Nie wiem co rozumiesz przez chwałę, ale my cieszymy się że osoby potrzebujące aborcji dowiedziały się o nas i przerwały ciąże które chciały przerwać" – odpowiedzieli jej administratorzy konta.
"Każdy, kto wpłacił choć złotówkę na zbiórkę Straju Kobiet, przyłożył rękę do śmierci tych dzieci. Mam nadzieję, że te osoby mają tego świadomość" – napisała natomiast posłanka PiS Anna Siarkowska, komentując wpisy ADT.