Gospodarka, innowacje, przyszłość. Forum Polska-Węgry
Drugi dzień Forum Polska-Węgry rozpoczął się od panelu "Gospodarka a druga fala pandemii. Wnioski, wyzwania, perspektywy". Moderator dyskusji, rektor Szkoły Głównej Handlowej Piotr Wachowiak zwrócił uwagę, że w ostatnich miesiącach świat musiał się zmierzyć nie tylko z wirusem zagrażającym zdrowiu, ale także z wirusem strachu. – Miało to przełożenie na gospodarkę. Nigdy w historii nie zdarzyło się, aby na dwa miesiące stanął cały świat. Niestety rozwój epidemii pokazuje, że w coraz większej liczbie krajów jest tzw. narodowy lockdown, co może zrodzić skutki gospodarcze – ostrzegał.
Marek Dietl, prezes Zarządu Giełdy Papierów Wartościowych ocenił, że obecny kryzys doprowadza do rozwarstwienia gospodarek poszczególnych państw. W jego ocenie po ustaniu pandemii, firmy będą bardziej zapobiegliwe i ostrożne. – Za to będą chętniej korzystać z instrumentów kapitałowych, czyli dzielenia się ryzykiem. Jeśli chodzi o poziom branż, to zwycięzcami są firmy technologiczne. Trochę słabiej, ale też dobrze, radzą sobie różne biznesy związane ze zdrowiem. Po drugiej stronie są branże, które bardzo straciły. Na pewno wielkimi zwycięzcami są te kraje, które mają kontrole nad swoją polityką monetarną i fiskalną, czyli m.in. Polska i Węgry – mówił.
Mate-Toth Istvan, zastępca CEO giełdy w Budapeszcie podkreślił, że pandemia wpłynęła na wiele rzeczy – m.in. na łańcuch dostaw, czy cyfryzację. – Jest ona ogromnym wyzwaniem dla przedsiębiorstw. Jednym z największych wpływów będzie to, że duża część przedsiębiorstw będzie działać dużo bardziej przewidywalnie. Oczekiwałbym, że te firmy będą wzmacniać własny kapitał. Finalnie może się okazać, że będzie miało to dobry wpływ na rynek finansowy (…) Pandemia przetestowała zdolności adaptacyjne przedsiębiorstw. Gdybym miał być cyniczny, to bym powiedział, że to jedna z cech naszego regionu, co wynika z naszej historii. Cały czas musieliśmy się z czymś zmieniać i dostosowywać. To nasza mocna strona – mówił.
Wspierajmy rodziny
Uczestnicy drugiego panelu dyskutowali o tym, jak pomagać rodzinom w czasach kryzysu. Katalin Veresné Novák, węgierska minister bez teki ds. rodziny i młodzieży podkreśliła, że jej kraj stara się walczyć z niekorzystnymi trendami demograficznymi. – Wszelkimi metodami musimy wspierać wychowawców. Pandemia przyniosła nam kolejne wyzwani. Musimy też wspierać młodych ludzi, aby ułatwiać im podjecie decyzji o dzieciach, a z drugiej strony musimy wspierać tych, którzy już je mają dzieci – tłumaczyła. Jak przyznała, celem węgierskiego rządu jest przede wszystkim zapewnienie odpowiednich warunków do dobrego wychowania dzieci – Jak możemy zapewnić bezpieczne warunki do nauki? W czasie pierwszej fali pandemii przeszliśmy na kształcenie cyfrowe. Teraz staramy się jak najdłużej wytrwać przy edukacji stacjonarnej, przynajmniej dla tych młodszych dzieci. To gwarantuje fizyczny i psychiczny rozwój w większym stopniu niż cyfrowa nauka – oceniła.
Katalin Veresné Novák podkreśliła, że dla jej rządu wspieranie dzietności to niezwykle ważna kwestia. – Kiedy sytuacja gospodarcza jest trudna, to państwa zazwyczaj oszczędzają na tym obszarze. Na Węgrzech jest inaczej. Zwiększamy wsparcie dla rodzin. Od przyszłego roku przywracamy trzynastą emeryturę oraz rozpoczynamy największy program pozyskania własnego mieszkania. Zwiększyliśmy finansowanie żłobków i cały czas zwiększamy w nich liczbę miejsc, by każda rodzina mogła z nich korzystać – wyliczała.
Innowacje kołem zamachowym
Podczas II Forum Polska-Węgry nie zabrakło także rozmów o innowacjach. Paneliści zastanawiali się m.in. nad tym, jak skutecznie wspierać start-upy. Prof. Peter Akos Bod z Uniwersytetu Corvinusa w Budapeszcie przypomniał, że po 1989 r. mieliśmy system dualistyczny, czyli mocny kapitał zagraniczny oraz małe i średnie przedsiębiorstwa. – Na Węgrzech małe i średnie przedsiębiorstwa nie są niestety tak produktywne (…) cały świat się zmienił. Powstali nowi gracze (…) na Węgrzech dużym problemem jest biurokracja. Mamy bardzo silne uniwersytety, ale związek z biznesem jest zbyt słaby – mówił.
Mariusz Strojny, pełnomocnik rektora SGH ds. transferu technologii ocenił, że w ostatnich latach dokonał się ogromny postęp, jeśli chodzi o poziom innowacyjności w krajach naszego regionu. – Bolączką jest współpraca nauki i biznesu. Jeśli chodzi o uczelnie techniczne, to wydaje mi się, że jeszcze jest bardzo dużo do zrobienia. Kolejnym elementem jest akceptacja dla ryzyka. Polscy przedsiębiorcy byli znani z tego, że są gotowi podejmować ryzyko – ocenił.
SGH przygotowała specjalny raport dotyczący systemów wsparcia startupów w Europie Środkowo Wschodniej. – Przeanalizowaliśmy bardzo szczegółowo różne aspekty wsparcia startupów. To złożone zagadnienie, ale zidentyfikowaliśmy dziesięć obszarów (…) Wyszło nam, że pięć krajów ma ekosystem, który można byłoby uznać za zaawansowany. Liderem jest Estonia, gdzie poziom wsparcia jest niezwykle wysoki. Na drugim miejscu jest Polska, co nas ucieszyło. Węgry w naszym rankingu uplasowały się w grupie wschodzących gwiazd, którym niedużo brakuje do wiodących państw – objaśniał.
W ostatnim panelu „Polsko-węgierska współpraca gospodarcza - szanse i wyzwania”, Tomasz Németh, prezes Gedeon Richter przyznał, że z jego doświadczenia wynika, iż jeśli chodzi o inwestycje, to Polska jest doskonałym miejscem. – Firmy, które na Węgrzech urosły i mają w kraju pozycję dominującą, szukają wyjścia poza granice. Jednym z dobrych miejsc jest właśnie Polska, choćby z powodu klimatu politycznego. Trzeba też pamiętać, że Polska z punktu widzenia Węgier jest krajem czterokrotnie większym – mówił.
Z kolei Igor Janke, partner firmy doradczej R4S, która otworzyła swoją filię w Budapeszcie zauważył, że Polska i Węgry mają dużo do nadrobienia w kwestii infrastruktury. – Połączenie kolejowe jest tylko dla amatorów lubiących kolej. Jesteśmy mocno zapóźnieni. Połączenia drogowe są lepsze, ale jeszcze ciągle dużo łatwiej z Polski jechać do Niemiec niż podróżować między naszymi krajami. Podobnie jest na Węgrzech. To pokazuje, jak oba państwa patrzyły na świat. Od lat 90. nie patrzyliśmy, jak możemy rozwijać się w Polsce i na Węgrzech, ale patrzyliśmy na Zachód. Teraz, gdy jest szansa, by nasza współpraca była bardziej intensywna, to należy to zrobić – tłumaczył. Zdaniem Jankego w Polsce i na Węgrzech zapotrzebowanie na nowe produkty i usługi jest większe niż na Zachodzie. – Mamy dużo do zrobienia, by promować nawzajem oba kraje. Posuwamy się do przodu i kierunek jest dobry, ale jest jeszcze bardzo wiele możliwości – ocenił.