Aktor oskarża policję o pobicie na Marszu Niepodległości. Wstrząsająca relacja
Aktor opisuje na Instastory szokujące zdarzenie, które miało miejsce na środowym Marszu Niepodległości w Warszawie. Wysuwa mocne oskarżenia pod adresem policji.
"Zostałem brutalnie skatowany przez kordon policji, wracając z planu filmowego. Nie brałem udziału w marszu, w tym czasie byłem na planie. Mijał mnie kordon policji, który udawał się na interwencję. Natomiast agresorzy byli dalej, po drugiej stronie torów, w ogóle na innym peronie. Natomiast policji najwidoczniej zabrakło odwagi udać się do nich i postanowili brutalnie pobić zwykłych ludzi, nawet media i kobiety" – czytamy.
Jasper Sołtysiewicz podkreśla, że choć nikogo nie prowokował, został przez funkcjonariuszy potraktowany jak agresor. "Bili po karku, twarzy głowie, brzuchu, bili i nie pozwalali opuścić tego 'kręgu'" – relacjonuje. 23-letni aktor informuje, że zostały mu wybite trzy palce i że został potraktowany gazem pieprzowym z bliskiej odległości. "Cudem udało mi się im wyrwać i biegłem na oślep, ponieważ miałem tyle gazu w oczach, że nic nie widziałem. Upadłem i nie wiem jak, ale znalazłem się w karetce" – dodaje.
W środę ulicami stolicy po raz kolejny przeszedł Marsz Niepodległości. W tym roku ze względu na sytuację epidemiczną, organizatorzy wydarzenia zdecydowali się na inną niż dotychczas formułę demonstracji. Uczestnicy mieli przybyć na rondo Dmowskiego samochodami i motocyklami. Niestety, nie wszyscy dostosowali się do tej decyzji i wiele osób uczestniczyło w Marszu pieszo.
Chwilę po godz. 15 doszło do pierwszego incydentu. W stronę policjantów znajdujących się w pobliżu ronda de Gaulle'a poleciały race i świece dymne. W odpowiedzi funkcjonariusze użyli gazu. Następnie oddziały prewencji oddzieliły część uczestników. Nie była to jednak jedyna tego rodzaju. W czasie Marszu doszło do postrzelenia fotoreportera "Tygodnika Solidarność".
Od razu po zakończeniu wydarzenia, organizatorzy oskarżyli policję o organizowanie prowokacji i agresywne zachowanie funkcjnariuszy.