• Autor:Małgorzata Wołczyk

Dramat na Wyspach Kanaryjskich. Imigranci zawłaszczają wyspę

Dodano:
Imigranci. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Elvira Urquijo A.
„Czy Wyspy Kanaryjskie należą jeszcze do Hiszpanii?"- pytała wczoraj łamiącym się głosem deputowana Ana Oramas podczas przemówienia w Kongresie.

W najczarniejszym momencie historii mojej ziemi przybywa do nas ponad 16 000 imigrantów afrykańskich, gdy mamy ponad połowę aktywnej zawodowo populacji na bezrobociu, gdzie urzędy pracy nie nadążają z rejestrowaniem bezrobotnych, gdzie bezrobocie wśród młodych sięgnęło 62%. Dramat humanitarny i brak nadziei. (..) Nie mamy możliwości przyjmowania tylu imigrantów, ponad 6 tysięcy imigrantów ulokowano już w hotelach!! Czy my musimy mieć własnych separatystów żeby rząd zwrócił na nas uwagę? Czy UE uważa jeszcze Wyspy Kanaryjskie za terytorium Europy?? Czy mamy szukać pomocy od razu w jakiejś afrykańskiej unii państw Maroko, Argelia, Mauretania??” – mówiła deputowana Ana Oramas.

Dramat Wysp Kanaryjskich to temat tabu. W ciągu jednego pandemicznego(!) roku liczba osób, które dotarły na Wyspy Kanaryjskie, wzrosła z 1497 do 16 670 i to licząc tylko do 15 listopada.

Socjalistyczno-komunistyczny rząd kłamliwie utrzymuje, że zmniejszył napływ nielegalnych imigrantów o połowę gdy tymczasem mafie w sposób skoordynowany dostarczają dziennie od 400-600 osób, w tym wielu zakażonych. Co więcej, pomimo brutalnego wzrostu liczby statków i tratw, minister spraw wewnętrznych Fernando Grande-Marlaska wydaje się specjalizować w próbach ukrycia sytuacji na Wyspach Kanaryjskich.

Zdaniem Policji Narodowej JUPOL, która już złożyła oficjalną skargę – rząd czarteruje pośpieszne loty, aby zabierać Afrykańczyków w głąb Półwyspu z uwagi na problem wizerunkowy: liczba imigrantów wielokrotnie przewyższa liczbę mieszkańców wysp. Decyzją rządu przybysze są lokowani w luksusowych hotelach, w których z powodu pandemii brakuje turystów i za każdego z nich płaci dziennie 50 euro za zakwaterowanie i wyżywienie.

Jak policzyli dziennikarze Ok diario każdego dnia rząd wypłaca ze skarbu państwa 155 000 euro na pokrycie kosztów ich pobytu i to w sytuacji gdy zapaść ekonomiczna Hiszpanii jest największa w całej UE, a tzw. kolejki głodu za podstawowymi produktami żywnościowymi stały się koniecznością nawet dla klasy średniej. Wykorzystanie obiektów turystycznych do przyjmowania nielegalnych imigrantów miało być rozwiązaniem krótkoterminowym przez wzgląd na pandemię. Niestety wraz z ponownym, letnim otwarciem turyści przybywający na Wyspy zaczęli się skarżyć na nękanie, hałasy, pijackie ekscesy młodych imigrantów.

Tymczasem rząd Pedro Sancheza udaje, że problemu nie ma, a wszelkie skargi na imigrantów traktuje ze zniecierpliwieniem jako przejaw faszystowskiego i ksenofobicznego myślenia. Hiszpanie zniecierpliwieni postawą socjalistycznego rządu mówią, że prędzej rząd zdecyduje się stawiać potiomkinowskie wioski wczasowe, w których przemalowywać będzie imigrantów na białych turystów z Wielkiej Brytanii niż przyzna się, że nad niczym nie panuje.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...