Ks. Cisło: Prześladowanie chrześcijan dociera do Europy. Mamy ręce związane poprawnością polityczną

Dodano:
Zdjęcie archiwalne Źródło: PAP / Tomasz Gzell
– Teraz, gdy widzimy obrazki z Paryża, z Nicei, gdzie w kościołach są ścinane ludziom modlącym się głowy, to widzimy, że rzeczywistość z Iraku, czy Syrii państwa islamskiego staje się też niestety rzeczywistością Europy – mówi portalowi DoRzeczy.pl ks. Waldemar Cisło, Fundacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Dobiega końca akcja #RedWeek, czyli tydzień solidarności z prześladowanymi chrześcijanami. Na czym dokładnie polega?

Ks. Waldemar Cisło: Jako Fundacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie od wielu lat, co dwa lata przygotowujemy raport na temat wolności religijnej i co dwa lata raport „Prześladowani zapomniani”, w którym koncentrujemy się na problemie prześladowanych chrześcijan. Nasza fundacja ma biura na całym świecie i niektórzy dyrektorzy tych biur zaproponowali, by wzmocnić przekaz, zainteresować problemem szerszą grupę ludzi.

W jaki sposób?

Od kilku lat w ramach #RedWeek podświetlane są obiekty na całym świecie, takie jak fontanna di Trevi w Rzymie, budynki parlamentów, czy znaczące kościoły. W tym roku takim centralnym punktem był Wiedeń, gdzie odbyła się konferencja prasowa, podświetlona była katedra św. Stefana. W Polsce także podświetlono kilka katedr: m.in., w Katowicach, Płocku. Ideą tego tygodnia jest zwrócenie uwagi na tragedię prześladowanych chrześcijan.

Jak wygląda sytuacja chrześcijan – uległa poprawie, pogorszeniu, czy też jest ona niezmienna?

Niestety ona się nie poprawia. 250 milionów chrześcijan żyje w różnych warunkach dyskryminacji. Oczywiście sytuacja jest zróżnicowana. W Egipcie chrześcijanie np. nie mogą zajmować pewnych stanowisk, podejmować pracy na uniwersytecie. Jednak mamy też bardzo gorące kraje, przykładem jest Irak, gdzie w 2003 roku mieliśmy półtora miliona chrześcijan, dzisiaj mamy poniżej 100 tysięcy i ta liczba bardzo szybko się zmniejsza, bo co roku kilkadziesiąt tysięcy chrześcijan emigruje. Mamy Syrię, gdzie sytuacja staje się podobna jak w Iraku. Wojna trwa ponad 10 lat, te informacje po takim czasie nie robią już takiego wrażenia, a sytuacja gospodarcza, polityczna ekonomiczna jest dramatyczna. Niestety do grupy państw, z których chrześcijanie będą uciekać, dołącza Liban, gdzie sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu po eksplozji sprzed kilku miesięcy. Wymienić też można kilka krajów afrykańskich, choćby Nigerię, gdzie działa sekta Boko Haram. Wiele jest gorących punktów, gdzie co jakiś czas wybuchają prześladowania chrześcijan, oprócz tego mamy kraje, w których chrześcijanie są po prostu prześladowani z uwagi na swoją wiarę.

No tu też jest zróżnicowanie. Są kraje, w których ma to charakter państwowy.

Dobrym przykładem jest tu Korea Północna, gdzie jest jeden wielki obóz koncentracyjny.

Tak, ale dochodzi też do prześladowań nie o charakterze państwowym ale spontanicznym. Dziesięć lat temu głośno było o prześladowaniach chrześcijan w Indiach.

Tak, w stanie Orisa. Było to zresztą tematem pierwszego dnia solidarności z chrześcijanami.

Żyjemy w sytuacji teoretycznie dobrej, w naszym regionie prześladowań państwowych nie ma?

I tak i nie. Rok temu byłem na konferencji organizowanej przez premiera Węgier z udziałem prześladowanych kościołów. I padły wtedy słowa, że my Europejczycy nie zawsze chcemy widzieć, co się u nas dzieje, bo to wymagałoby jakiejś reakcji, mamy związane ręce poprawnością polityczną i przekonaniem, że do nas to nigdy nie dojdzie. Teraz, gdy widzimy obrazki z Paryża, z Nicei, gdzie w kościołach są ścinane ludziom modlącym się głowy, to widzimy też, że rzeczywistość z Iraku, czy Syrii państwa islamskiego staje się niestety rzeczywistością Europy.

Czy można jakoś wesprzeć prześladowanych chrześcijan w sposób materialny, a nie tylko modlitewny?

Polska jako jedyny kraj na świecie w drugą niedzielę listopada obchodzi Dzień Solidarności z Kościołem prześladowanym, gdzie w parafiach zbierane są pieniądze na konkretną pomoc. W tym roku była to pomoc dla Republiki Środkowej Afryki, w ubiegłym dla Sudanu Południowego, a w Sudanie wiele projektów zostało już zrealizowanych. Na naszej stronie opisujemy też organizowaną przez Diecezję Krakowską pomoc przy budowie sierocińca w Homes, a także wsparcie edukacji dzieci w Syrii. Żeby dziecko w Syrii mogło uczęszczać do szkoły potrzeba 10 euro miesięcznie natomiast młody człowiek aby studiować potrzebuje 18 euro. W ubiegłym roku udało się zebrać 200 ty

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...