Biden stoi przed dylematem. Sprawa dotyczy również Polski
Dziennik pisze o o planach wznowienia od 5 grudnia budowy gazociągu Nord Stream 2, mimo amerykańskich sankcji. Według tej niemieckiej gazety politycy wielkiej koalicji w Berlinie liczą, że administracja przyszłego prezydenta USA bardziej konstruktywnie podejdzie do sprawy rosyjsko-niemieckiej magistrali.
– Rząd federalny musi pilnie poruszyć temat Nord Stream 2 z nową administracją amerykańską. Przyszły prezydent USA Joe Biden wprawdzie też jest przeciwnikiem gazociągu, ale jest zainteresowany konstruktywną współpracą z Europą. Trzeba wykorzystać tę szansę – stwierdził Timon Gremmels (SPD), sprawozdawca frakcji w sprawie Nord Stream 2.
Jak dodał, "trudno sobie wyobrazić, by na końcu na dnie Bałtyku leżał bezużyteczny gazociąg".
Polska protestuje
Druga nitka Nord Stream zakłada dostawy rosyjskiego gazu dla Europy Zachodniej z pominięciem Ukrainy, Polski oraz Słowacji. Gazociąg prowadzący z Rosji do Niemiec powstaje na dnie Bałtyku. Jego moc przesyłowa to 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie.
"Handelsblatt" pisze, że gdy 20 stycznia 2021 roku Biden obejmie urząd prezydenta, "znów stanie przed dylematem". "Wprawdzie uważa Nord Stream 2 za strategiczny błąd, ale z drugiej strony chce poprawić stosunki z Niemcami, które mocno ucierpiały za czasów ustępującego prezydenta USA Donalda Trumpa" – czytamy.
Według gazety, jeżeli Biden utrzyma sankcje przeciwko bliskiemu sojusznikowi, jak Niemcy, to ciężko będzie o wyczekiwany renesans partnerstwa transatlantyckiego. "Jeżeli złagodziłby sankcje, to Nord Stream 2 prawdopodobnie już wkrótce zostanie uruchomiony" – ocenia niemiecki dziennik.