Libicki: Dotychczasowa współpraca w Senacie została wyczerpana
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski stwierdził, że w Senacie nie ma już większości opozycji. Czy potwierdza Pan tę opinię?
Jan Filip Libicki: Jak mówiłem już wcześniej, uważam, że współpraca z Koalicją Obywatelską w Senacie - w dotychczasowej formie – skończyła się razem z głosowaniem nad tzw. Piątką dla zwierząt. Nie otrzymaliśmy od Koalicji Obywatelskiej takiego wsparcia, jak byśmy oczekiwali. Nie może być tak, że sami senatorowie KO mówią najpierw do nas, że ta ustawa to szansa, żebyśmy odzyskali poparcie na wsi, a potem jak przychodzi do głosowania nad naszymi poprawkami, to raptem uzyskujemy od nich trzy głosy. Tak być nie może. I dlatego uważam, że dotychczasowa współpraca w Senacie została wyczerpana. Na przyszłość mogę powiedzieć, że będziemy się przyglądać. Nie będzie tak, że co koledzy z Koalicji Obywatelskiej zgłoszą, to będziemy to popierać. Będziemy dobre pomysły wspierać, a złych popierać nie będziemy. Każdy będziemy analizować osobno.
Nastąpił rozwód między środowiskiem Pawła Kukiza a Polskim Stronnictwem Ludowym. Co się stało i jak będzie to wyglądać w przyszłości?
To Paweł Kukiz musi sobie odpowiedzieć na pytanie, co takiego się stało. Przypomnę, że w roku 2015 otrzymał on 20 proc. w wyborach prezydenckich. Kilka miesięcy później znacznie mniej, ale wciąż dobry wynik w wyborach parlamentarnych, tworzył trzeci klub w Sejmie. A już w 2019 roku był skazany na koalicję z Polskim Stronnictwem Ludowym, bo sam przyznawał, że nie byłby w stanie zebrać podpisów. W roku 2020 PSL decyduje się na zerwanie koalicji z Pawłem Kukizem. To być może Paweł Kukiz powinien sobie odpowiedzieć, czy problem jest we wszystkich dookoła, czy może jednak w nim samym.
Tu nie chodzi o to, że ma inne poglądy na pewne sprawy. Problem jest jednak w ostrości wypowiedzi. Rozumiem, że można nie podzielać zdania Władysława Kosiniaka-Kamysza w sprawie wpisania przynależności do Unii Europejskiej do Konstytucji. Jeżeli jednak Paweł Kukiz porównuje to do zależności od ZSRR, to jednak nie ułatwia to dialogu. Z całą pewnością nie ułatwia dialogu to, że ktoś nie przychodzi na posiedzenia klubu parlamentarnego. I kolejna sprawa – ja nie wiem czy tak było, ale takie pogłoski są, że Paweł Kukiz jeszcze przed decyzjami z ubiegłego tygodnia prowadził rozmowy z Prawem i Sprawiedliwością i z Jarosławem Kaczyńskim o możliwym wsparciu większości rządowej. Nie może być tak, że jeden człon Koalicji Polskiej rozmawia z rządem, a drugi jest w opozycji.
Tu współpracy już nie ma. Teraz pozostaje pytanie, jak będzie wyglądać przyszłość PSL. Wydaje się, że są trzy scenariusze – albo będziecie w szerokiej koalicji z resztą partii opozycyjnych, albo dogadacie się z PiS, albo też będziecie próbować budować chadecko-konserwatywną alternatywę dla obu głównych bloków politycznych. Jakie rozwiązanie jest najbardziej realne?
Jeśli chodzi o mnie osobiście, to ten trzeci wariant jest mi zdecydowanie najbliższy. Przypomnę, że partie chadecko-konserwatywne w Europie wywodzą się właśnie z formacji ludowych. I to był proces, który dokonał się w latach 60. i 70. XX wieku. W Polsce to wszystko dzieje się z opóźnieniem, z uwagi na historię, PRL itd. Ale wydaje mi się, że właśnie taki scenariusz byłby najlepszy, Polska potrzebuje formacji centrowej, o konserwatywnym, chadeckim profilu, będącej alternatywą i dla PiS, i dla lewicy. Natomiast koalicja z PiS-em byłaby rzeczą bardzo niebezpieczną.
Dlaczego?
Dlatego, że PiS buduje koalicję nie po to, by z koalicjantami współrządzić, ale by ich rozbijać. Mamy szereg przykładów: dawniej Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin, a ostatnio partii Jarosława Gowina. Kiedy Gowin postawił się w sprawie głosowania w Sejmie, szybko okazało się, że wskutek działań PiS ma przy sobie nie osiemnastu, ale czterech, czy pięciu posłów. Dlatego wejście w koalicję z PiS-em byłoby działaniem bardzo ryzykownym. Natomiast bycie koalicjantem dla całej opozycji to ciekawe rozwiązanie, ale pod warunkiem, że koalicjanci będą uznawać podmiotowość Polskiego Stronnictwa Ludowego, że taki sojusz całej opozycji będzie opierać się na szacunku i zasadach partnerskich. Nie może być tak, jak miało to miejsce w Senacie, gdzie większość naszych partnerów chciała PSL traktować jako część Koalicji Obywatelskiej. My nie jesteśmy częścią KO. Trzymamy równy dystans zarówno do Koalicji Obywatelskiej, jak i do Prawa i Sprawiedliwości.