"Nawet najwięksi bandyci korzystają z ochrony nazwiska". Stanowczy protest szefa polskiej policji
Posłowie opozycji domagają się wyjaśnień od ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz szefa polskiej policji w związku z ostatnimi interwencjami funkcjonariuszy podczas protestów Strajku Kobiet.
Przypomnijmy, że chodzi m.in. o sytuację z końca listopada. Podczas jednego z protestów doszło do przepychanek z policją. Funkcjonariusze zdecydowali się użyć gazu. Wśród poszkodowanych znalazła się m.in. poseł Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka.
Z kolei podczas innego zgromadzenia przed wejściem do Sądu Okręgowego w Warszawie przy al. Solidarności miał miejsce protest przeciwko próbie aresztowania jednej z kobiet biorących udział w manifestacjach, które wybuchły po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
Demonstrantów otoczyły liczne siły policji, które wyciągały pojedynczo protestujących i legitymowały ich. Według Komendy Stołecznej Policji obecna na miejscu posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus, po uzyskaniu imienia i nazwiska jednego z funkcjonariuszy, przekazała je protestującym.
Publiczny lincz
Do incydentu z poseł Scheuring-Wielgus odniósł się na środowym posiedzeniu komisji gen. insp. Szymczyk. Szef policji stanowczo stwierdził, że nie godzi się na takie zachowanie wobec swoich podwładnych.
– Nie godzę się na publiczny lincz na moich ludziach. W Polsce nawet najwięksi bandyci korzystają z ochrony nazwiska. Tymczasem do publicznej wiadomości podaje się imiona i nazwiska policjantów narażając ich i ich rodziny – powiedział.
– My nie jesteśmy stroną tego konfliktu, chociaż znaleźliśmy się w samym centrum tego coraz głębszego podziału społecznego – dodał Szymczyk.