"To nie może być jedyny punkt odniesienia". Lisicki o kompromisie w Brukseli
W czwartek unijni liderzy osiągnęli porozumienie w sprawie nowego budżetu UE na lata 2021–2027 i funduszu odbudowy. Według premiera Mateusza Morawieckiego Polska może liczyć na 770 mld zł.
W reakcji na ustalenia szczytu Goerge Soros napisał na stronie Project Syndicate o "kapitulacji Niemiec", które jego zdaniem osiągnęły z Polską i Węgrami "kompromis najgorszy z możliwych".
Wielu komentatorów przychylnych partii rządzącej uznało reakcję Sorosa za najlepsze podsumowanie szczytu Rady Europejskiej. Tymczasem, jak podkreśla redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy", opinia finansisty nie może być jedynym punktem odniesienia. Paweł Lisicki stwierdził, że choć oczywiście nie jest ona bez znaczenia, to może ona stanowić co najwyżej wskazówkę, która mówi tyle, że "nie udało się na tym szczycie całkowicie wygrać radykałom takim jak on".
Publicysta wyjaśnił, że mówiąc o radykalizmie ma na uwadze wyposażenie Komisji Europejskiej w "narzędzia pozwalające przywołać do porządku państwa narodowe". – To się nie udało i rozczarowanie Georga Sorosa jest tego odzwierciedleniem – stwierdził, ale dodał, że "jego uczucia nie są wystarczającą miarą pozwalającą ocenić to, co wydarzyło się w Brukseli".
Odnosząc się do samego porozumienia zawartego w Brukseli Lisicki przypomniał, że TSUE orzekło już, że Komisja Europejska nie jest związana sugestiami, interpretacjami, deklaracjami interpretacyjnymi, one mogą mieć wyłącznie charakter doradczy.