Lewica i KO chcą zablokować szansę rozwojową dla Zawiercia i okolicznych gmin? Ideologia nie ma granic

Dodano:
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Marek Zakrzewski
Jakub Zgierski | Przykład źle pojętego interesu lokalnego, pod płaszczykiem ochrony środowiska, dali pod koniec listopada posłowie Lewicy, w tym wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty oraz przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej przed budynkiem Urzędu Miasta w Zawierciu. Politycy wyrazili swoje oburzenie faktem przedłużenia koncesji na badania zasobów złóż rud cynku i ołowiu dla obszarów w rejonie Zawiercia i Łaz w województwie śląskim. Co kieruje przedstawicielami opozycji, którzy chcą zablokować prowadzenie badań, których beneficjentem będzie Skarb Państwa, nie sposób się nawet domyśleć.

Platforma, Lewica i plantator marihuany

Na zwołanej konferencji prasowej królowała zielona ideologia. I nie chodzi tylko o ochronę środowiska. Straszono kataklizmem ekologicznym i działaniami ponad głowami mieszkańców, choć przed urzędem zgromadziło się ledwie kilku miejscowych. Głos obok polityków zabierał aktywista, który był wcześniej karany za uprawę 2 tys. sztuk krzewów konopi. Jak poinformowała nas Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, został on dwa lata temu skazany na karę ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata przez miejscowy sąd.

Włodzimierz Czarzasty jest posłem z tego regionu, ale to przykład klasycznego spadochroniarza – nie miał on nic wspólnego z okolicznymi gminami i powiatami. Teraz, jak mówią przedstawiciele lokalnych mediów, nagle sobie o Zawierciu przypomniał. Szkoda tylko, że działa na niekorzyść rozwoju regionu.

Obecnym przedmiotem sztucznie wywoływanych sporów nie są plany budowy kopalni, a jedynie przedłużenie koncesji na prowadzenie badań. Ta została wydana w październiku przez ministra klimatu i środowiska Michała Kurtykę w stosunku do części obszaru, na którym prowadzone są odwierty testowe. Pozostała część mikroregionu, która jest przedmiotem badań, czeka na odwołanie. Pierwotnie Michał Woś, minister nieistniejącego już Ministerstwa Środowiska, odmówił przedłużenia koncesji. Wielu komentatorów twierdzi, że decyzja ministra Kurtyki co do przyznania przedłużenia w jednym przypadku, najpewniej oznacza także przychylenie się do odwołania złożonego przez spółkę prowadzącą badania dla pozostałego obszaru.

Milionowe wpływy z podatków

Obowiązujące obecnie normy środowiskowe w dziedzinie budowy nowych kopalń są bardzo wyśrubowane. Bez szczegółowych badań oraz raportów nikt nie może liczyć na niezbędne pozwolenia. Tym bardziej dziwi ślepy sprzeciw przedstawicieli opozycji, aby w tym relatywnie jednym z najbiedniejszych regionów województwa śląskiego blokować projekt, który mógłby dla okolicznych gmin być nie tylko istotnym pracodawcą, ale i odpowiadać za milionowe wpływy do budżetu lokalnych samorządów. Przykład gminy Kleszczów, która stworzyła własne małe eldorado dzięki sąsiedztwie kopalni w Bełchatowie, jest znany w całej Polsce.

W Zawierciu i okolicach nie ma mowy o wielkiej kopalni odkrywkowej. W przypadku pozytywnego zakończenia badań i analiz oraz przejścia przez procedurę udzielenia kolejnej koncesji, ma szansę powstać nowoczesna kopalnia głębinowa. To nie byłoby nawet pierwsze miejsce w okolicy, w którym wydobywana jest ruda cynku i ołowiu. W oddalonym o kilkanaście kilometrów Olkuszu przez lata działały Zakłady Górniczo-Hutnicze Bolesław, których złoże jest już de facto wyczerpane.

Wszyscy przeciw – czyli kto?

Politycy Lewicy i KO na konferencji prasowej często odwoływali się do zmasowanego sprzeciwu mieszkańców, co do idei powstania kopalni w regionie. Zapytaliśmy lokalnego dziennikarza, jak wygląda rzeczywistość. – Żadna z gmin, powiat, czy organizacja nie przeprowadziły sondaży. Gdyby takie były, na pewno by się nimi posługiwało. Stawianie tezy, że społeczeństwo jest przeciwne jest niczym nie poparte – stwierdził Jarosław Mazanek, redaktor naczelny "Kuriera Zawierciańskiego".

– Wręcz modne jest bycie przeciw kopalni – odparł z kolei Paweł Kmiecik z "Mediów Zawierciańskich", który dodał, że to jest opinia miażdżącej większości mieszkańców. Jak dodaje, do tej pory nie było żadnych oficjalnych badań opinii społecznej w tej sprawie i jedyne co mamy, to obserwację skali sprzeciwu wobec kopalni. – Na Facebooku istnieje grupa "NIE DLA KOPALNI CYNKU I OŁOWIU NA JURZE!", która ma 11,5 tys. członków, zaś sam fanpage stowarzyszenia ma ponad 2 tys. polubień. Z kolei stronę "Chcemy kopalni w Zawierciu" ma 83 polubienia – wskazuje.

Kmiecik dodaje także, że jeśli ktoś mówił mu o korzyściach z kopalni, to był mieszkańcem innego powiatu lub regionu. – Uważam, że kampania informacyjna Stowarzyszenia "Nie dla kopalni cynku i ołowiu" nie przynosiła większego efektu, a była prowadzona od lat. Sprawa "wybuchła" przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, trudno wskazać na jeden powód tej eksplozji zainteresowania – opisuje.

Pogróżki i lobbing konkurencji

Głosy rozsądku wśród mieszkańców słyszy jednak Mazanek. Co więcej, twierdzi nawet, że ich przybywa. Powodem jedynie „cichego wsparcia” może być strach. – Osoby wyrażające opinie pozytywne czy choćby rzeczowe są atakowane. Mnie jako autora tekstów spotkały pogróżki, grożenie zamordowaniem. Na tyle głupio sformułowane, że łatwo było ustalić, gdzie jest autor wzywający do zabójstwa – opisuje.

Nie tylko redaktora Kuriera spotkały podobne szykany. – Atakowany personalnie, jego rodzina, był także pracownik firmy, która prowadzi badania, który jest mieszkańcem Zawiercia, co mu wypominano – dodaje Mazanek.

Skąd próby podburzenia mieszkańców przeciwko kopalni? Wedle Mazanka, trop prowadzi do Huty CMC, dużego zakładu przemysłowego w okolicy, dla którego nowa kopalnia mogłaby być konkurencją w pozyskaniu wykwalifikowanych pracowników. – "Lobby hutnicze nie kryje się z tym, że finansuje akcje przeciwko kopalni, choć Stowarzyszenie "Nie dla kopalni cynku i ołowiu" odmawia podania listy firm i osób finansujących. W jednym z tekstów pisałem o powiązaniach personalnych najważniejszych osób ze Stowarzyszenia, z hutą CMC (jej pracownicy), lub spółek zależnych i współpracujących z branży hutniczej, które żyją z tej współpracy – tłumaczy Mazanek.

Czas, w którym będą prowadzone badania, warto poświęcić na szerszą edukację wszystkich zainteresowanych stron – pozbawianą eko-terroryzmu i lewicowej ideologii, jasno prezentującą obowiązujące zasady bezpieczeństwa nowych projektów górniczych oraz liczne benefity dla mieszkańców. Polskie państwo jest zbyt silne, żeby mogło pozwolić na realizację projektu, zagrażającego życiu i zdrowi okolicznych mieszkańców. Jednocześnie, trudno wyobrazić sobie, jak naiwne musiałoby być, żeby przejść obojętnie obok realnych szans na skokowy rozwój regionu.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...