Ks. prof. Longchamps de Bérier: "Bóg z nami" – to najgłębszy sens Bożego Narodzenia

Dodano:
Ks. prof. Longchamps de Bérier Źródło: Michał Ziółkowski
Bóg nie jest daleko. Jest tuż przy nas, stale nam towarzyszy, bo pozostając Sobą przyjął nasze człowieczeństwo i wspólnie z nami czuje. Teraz pojawia się szansa, aby stawić kryzysowi czoła na każdym froncie! A skąd entuzjazm? Święty Paweł krzyczał: "Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?" Otóż "Bóg z nami" to najgłębszy sens Bożego Narodzenia – mówi portalowi DoRzeczy.pl ks. Franciszek Longchamps de Bérier.

Nadchodzi Boże Narodzenie, kończy się czas adwentu, a także rok 2020. Mieliśmy w nim szereg dramatycznych zdarzeń – globalna epidemia, zamykanie kościołów i smutną Wielkanoc, potem protesty zwolenników aborcji, profanacje świątyń i świętości, ostry konflikt między ludźmi. Czas oczekiwania na przyjście Jezusa zawsze kojarzył się z radością, a dziś ze smutkiem, cierpieniem, konfliktem. Czy rzeczywiście społeczeństwo i Kościół w naszym kraju znalazły się na zakręcie dziejowym, czy zagraża nam laicyzacja, jak wieszczą niektórzy, czy może są to obawy wyolbrzymione?

Ks. prof. Franciszek Longchamps de Berier: Życie nie znosi pustki, dlatego zawsze jesteśmy wezwani do przekazywania sobie nawzajem Dobrej Nowiny. Inaczej wkrada się obce, a więc to, co nie-Boże. Można to nazywać czasem i laicyzacją. A ma Pan rację, że za nami trudny rok. I dobrze byłoby podsumowań dokonywać jako ludzie nadziei, a więc w sposób do bólu realistyczny, ale pozytywny, który będzie nas mobilizować, dodawać sił, wlewać otuchę i budzić zapał.

O nadzieję ciężko nawet niektórym katolikom, którzy narzekają i na utrudniony dostęp do wydarzeń religijnych, i na kryzys w Kościele, i wspomniane konflikty społeczne. Inni znów przypominają, że przecież choćby Wigilie po grudniu 1970 roku, czy w stanie wojennym też nie były najłatwiejsze, a jednak dawały Polakom nadzieję. Jaką dziś nadzieję może nam przynieść święto Narodzenia Pańskiego?

Każdy kryzys, a szczególne obecny przynosi szansę pogłębienia cnoty nadziei, a więc zdobywania umiejętności, łatwości czerpania motywacji i wyjaśnień z faktu, że Bóg nie jest daleko. Jest tuż przy nas, stale nam towarzyszy, bo pozostając Sobą przyjął nasze człowieczeństwo i wspólnie z nami czuje. Wspomina Pan inne kryzysy, poważniejsze niż pandemiczny ostatnich miesięcy. Jednak ten, to nasz dzisiejszy, a więc teraz najważniejszy. I teraz pojawia się szansa, aby stawić mu czoła na każdym froncie! A skąd entuzjazm? Święty Paweł krzyczał: „Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” Otóż „Bóg z nami” to najgłębszy sens Bożego Narodzenia.

Jakie znaczenie dla świata miało to wydarzenie sprzed dwóch tysięcy lat – przyjście na świat Jezusa Chrystusa? Pytam nie tylko o wątek religijny, ale również społeczny, historyczny.

Najciekawsze, że to wydarzenie: narodzenie, ale razem z męką, śmiercią i zmartwychwstaniem pozostały nam w pełni dostępne. Dziś staramy się o połączenia wizji i dźwięku, o pracę zdalną czy wykłady na odległość. A w przyjściu Jezusa na świat uczestniczymy bardziej niż zdalnie: mamy bezpośredni i rzeczywisty udział w wydarzeniach sprzed dwóch tysięcy lat. Jak? Najnowocześniej, gdyż bardziej niż zdalnie: prawdziwie uobecniając, czyli dzięki uczestnictwu w Mszy świętej. Eucharystia pokonuje czas i historię, ucząc przechodzenia od religijności do wiary w obecność Boga z nami: nie daleko, ale tu i teraz, w naszych sprawach.

Kilka dni temu doszło do bluźnierczego przedstawienia Matki Bożej w "Gazecie Wyborczej". Przy okazji rozgorzała w mediach dyskusja o samej Maryi. Feministki atakowały, że była słabą kobietą, ulegającą „patriarchatowi”. W odpowiedzi padły głosy, że przeciwnie – można o Matce Bożej wszystko powiedzieć, ale nie to, że była osobą słabą, uległą. Jej wybór wymagał ogromnej odwagi. Wszyscy mamy obraz ciepłych i pięknych jasełek, ale w istocie zarówno czas samej decyzji o przyjęciu woli Bożej, jak i czas po urodzeniu Jezusa, były niezwykle trudne.

Wybór Maryi? Nieustanne wybory przez całe jej życie. A wierzymy, że Matka Boża nie popełniła w nim żadnego grzechu. Toteż nie ma sensu, aby nas naśladowała np. zakładając maseczkę czy biorąc czarną parasolkę. My wszyscy – także panie atakujące i protestujące – powinniśmy ją naśladować w unikaniu najmniejszego choćby grzechu czy bluźnierstwa.

Jaki był ten rok dla Kościoła na świecie i w Polsce? Czy wspólnota katolicka wyjdzie z tego umocniona, czy wręcz przeciwnie, może być jeszcze trudniej?

Ujawniło się wiele z tego, co w sercach tak świeckich, jak i duchownych. Daje się to opisywać. Czy posłuży oczyszczeniu? Są po temu szanse. Od nas zależy, czy je wykorzystamy. Tak się nie stało w pierwszej połowie roku. Chciałbym być optymistą. Chciałbym, abyśmy w nowy wchodzili mocniejsi, ale nie własną siła, spinaniem się. Jednak po to, aby pozwolić Panu Bogu działać, trzeba się więcej i goręcej modlić: od uroczystości Bożego Narodzenia zaczynając.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...