"Trump, i my wszyscy, zostaliśmy ograni na własne życzenie"
W ubiegłą środę Facebook i Twitter zdecydowały się zablokować konto ustępującego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Decyzja ta zapadła po zamieszkach, do jakich doszło w gmachu Kapitolu. W wydanym później oświadczeniu Mark Zuckerbeg poinformował o przedłużeniu blokady, która została nałożona na konta prezydenta Trumpa na Facebooku i Instagramie "na czas nieokreślony, co najmniej na kolejne dwa tygodnie, aż do pokojowego przekazania władzy".
Tego rodzaju działanie ponownie rozbudziło dyskusję na temat wolności słowa w mediach społecznościowych. Sprawę tę komentował w rozmowie z Karolem Gacem w Poranku "Siódma9" Eryk Mistewicz. Prezes Instytutu Nowych Mediów wyraził pogląd, że w mediach społecznościowych panuje cenzura, a ich użytkownicy nie mają żadnych praw.
– Nieprawdą jest, że media społecznościowe powstały jako miejsce nieskrępowanej wymiany poglądów. Tak chcieliśmy to widzieć, tak przedstawiali nam to PR-owcy przemysłu dużych mediów, dysponujący świetnym PR-em i świetnym lobbingiem. Lobbing firm takich jak Facebook czy Google jest potężniejszy niż PR firm zbrojeniowych czy farmaceutycznych. To oni wpływają na to, w jaki sposób są postrzegani przez rządy. Nie jesteśmy w stanie w żaden sposób przeciw nim wystąpić. W "wolnych mediach" (Facebook, Twitter, Google) nie mamy żadnych praw – powiedział. Mistewicz podkreślał, że wygrana Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA wzmocnieni media liberalno-lewicowe, również w obszarze nowych mediów. – To pokazuje, że media mają nie tylko narodowość, ale są to grupy interesów, które mówią o tym, co mamy myśleć – wskazał.
Zdaniem gościa Karola Gaca, politycy - także polscy - zostali "ograni" przez lobbystów. – Trump, i my wszyscy, zostaliśmy ograni na własne życzenie. Wielkie media wpływają na to, w jaki sposób są postrzegane przez rządy, a nam pozostaje się z tą decyzją pogodzić. Nie jesteśmy w stanie w żaden sposób przeciw nim wystąpić – ocenił.
Eryk Mistewicz zwrócił uwagę, że zupełnie inne podejście ma w tej sprawie francuska minister kultury. – Powiedziała, że jej noga nigdy nie postanie w kampusie Googla, ponieważ niszczy on europejską i francuską kulturę. Zaczadzenie tym, co proponuje Facebook dla Francji było o wiele mniejsze niż to zaczadzenie, które jest w polskich elitach – wskazał.