Warzecha: Prof. Horban coraz bardziej oderwany od rzeczywistości
Prof. Andrzej Horban, szef rady medycznej przy premierze powiedział, że nie należy przejmować się siłowniami, bo przecież każdy może sobie kupić hantle za kilka złotych i poćwiczyć na świeżym powietrzu. Jak ocenia Pan tego typu wypowiedź?
Łukasz Warzecha: Niestety, trzeba powiedzieć, że prof. Andrzej Horban w swoich kolejnych wypowiedziach jest coraz bardziej oderwany od rzeczywistości. To pokazuje, że z jednej strony lekarze nie powinni wypowiadać się na tematy pozamedyczne, z drugiej, że takie poglądy są reprezentatywne dla rady medycznej, której prof. Horban jest przewodniczącym. Samą wypowiedź ciężko traktować poważnie. Po pierwsze siłownia to różnorodność ćwiczeń, nie tylko hantle. Po drugie, wielu osób zwyczajnie nie stać na to, by sobie w domu urządzać salkę do ćwiczeń. Po trzecie, co chyba najistotniejsze, często – sam znam wiele takich osób – ludzie chodzą na siłownię nie dlatego, żeby mieć piękny „kaloryfer” na brzuchu, ale dlatego, że mają takie zalecenia medyczne. I osoby takie nie mogą ćwiczyć w domu, bo nie da się w warunkach domowych zrealizować całego programu ćwiczeń. Więc profesor Horban nie wie, o czym mówi. To wypowiedź o tyle szokująca, że mówimy o lekarzu, a więc człowieku, który powinien wiedzieć co jest potrzebne dla utrzymania zdrowia i kondycji fizycznej.
Były postulaty, choćby Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców, by obok rady medycznej działała rada gospodarcza, która zajmowałaby się też wpływem obostrzeń na gospodarkę, działanie firm itd.?
Od dawna mówię o tym, że jest wyłącznie rada medyczna, a nie ma rady nawet nie gospodarczej, ale interdyscyplinarnej – bo przecież epidemia i związanie z nią obostrzenia wpływają na wiele dziedzin naszego życia, nie tylko na kwestie gospodarcze. Ja bym tam widział nie tylko przedstawicieli biznesu, ale też psychologów społecznych, specjalistów od edukacji. Nie do końca rozumiem, dlaczego ciała takiego nie utworzono. Być może dlatego, że rządzący obawiają się oceny przez radę ich niektórych działań. W każdym razie nieistnienie tej rady, pomimo tak wielu apeli, jest rzeczą co najmniej dziwną.
Czy słowa profesora Horbana, ale też wypowiedzi wielu prominentnych polityków partii rządzącej, nie przypominają słynnego „wziąć kredyt, zmienić pracę” Bronisława Komorowskiego? Czy władza nie oderwała się od rzeczywistości?
Oczywiście, że to widać. I tu można przytoczyć choćby kuriozalne wypowiedzi wiceminister rozwoju Olgi Semeniuk, której kolejne słowa śledzę z ogromnym zdumieniem. W ten nurt wpisują się też niestety słowa prezydenta Andrzeja Dudy, który w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” stwierdził, że „no tak, rozumiem przedsiębiorców, ale nie pochwalam, apeluję o wytrwałość i solidarność”. Przepraszam bardzo, ale wobec listy konkretnych zarzutów wobec działań rządu, wyroków sądowych, które pewne decyzje podważają, ta wypowiedź głowy państwa może być porównana do cytowanych w pytaniu słów Bronisława Komorowskiego.
W dyskusji o COVID-19 dominują skrajności – albo zamykanie wszystkiego, albo twierdzenia szefa protestu górali Sebastiana Pitonia, który stwierdził, że COVID-19 to przyjemna choroba. Czy nie należałoby jednak postawić na złoty środek, a więc otwarcie gospodarki przy zachowaniu ścisłych rygorów sanitarnych i ostrożności?
Takie stanowisko od dawna głosi Związek Przedsiębiorców i Pracodawców i jego prezes Cezary Kaźmierczak. Nie zapominajmy, co jest przyczyną skrajnych reakcji. To nie pan Pitoń zaczął swoją akcję i lansowanie się, ale rząd. Najpierw były skrajne działania władz, a potem reakcja przedsiębiorców. Obowiązek przeprowadzenia dowodu jest po stronie władzy, bo to ona wprowadza obostrzenia. Ciężar odpowiedzialności spoczywa na władzy a nie na tych, co reagują, czasem faktycznie zbyt skrajnie.