Chińscy katolicy oskarżani o rozszerzenie epidemii COVID-19
Niedawny wzrost liczby pozytywnych przypadków COVID-19 w prowincji Hebei, w pobliżu Pekinu spowodował, że obszar został ponownie poddany rygorystycznej blokadzie. Od 6 stycznia nakazano pozostanie w domach ponad 22 milionom ludzi. Stolica prowincji, Shijiazhuang, również odizolowała 11 milionów swoich mieszkańców, zakazując podróżowania do miasta i wyjeżdżania z niego.
W postach na platformach mediów społecznościowych MeWe i Weibo zaczęto rozpowszechniać pogłoski przeciwko katolikom, oskarżające ich o spowodowanie tych przypadków zarażeń. Plotki głosiły również, że wielu europejskich i amerykańskich księży przybyło, aby uczestniczyć w ceremoniach religijnych bez podejmowania żadnych środków zapobiegawczych i przynieśli ze sobą wirusa.
Pogłoski te wzmocnił Sun Chunlan, drugi wicepremier Chin, który odwiedził Hebei w dniach 15-18 stycznia. Obwinił ona za nowe infekcje spotkania o charakterze religijnym. Pomimo przyznania, że źródło niedawnej epidemii nie zostało zidentyfikowane, Chunlan równocześnie stwierdził, że "konieczne jest wyciągnięcie wniosków z rozprzestrzeniania się epidemii spowodowanej działalnością religijną i zawieszenie działań grupowych w religijnych miejscach kultu i innych miejscach spotkań".
W oskarżeniach padały nazwy konkretnych miejscowości, na co zareagowali katoliccy komentatorzy. "Wioski Xiao Guozhuang, Liu Jiazuo, Nan Qiaozhai to nie są katolickie wioski, Jest tam tylko kilku katolickich mieszkańców. Nie ma w nich katolickiego miejsca modlitwy, nie organizują katolickich spotkań religijnych. Aby uczestniczyć w życiu religijnym, wszyscy wierni udają się do sąsiedniej miejscowości Bei Qiaozhai" – napisał jeden z chińskich księży.
Ks. Shenfu w wypowiedzi dla Asia News powiedział, że sytuacja robi się niebezpieczna, ponieważ ludzi nie interesuje prawda i to czy katolicy faktycznie są za coś odpowiedzialni. "W ten sposób może narodzić się arbitralne prześladowanie chrześcijan" – powiedział kapłan.