Symetrysta patrzy na media

Dodano:
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay
28 stycznia, dzień 332. Wpis nr 321 | Życie symetrysty to ciągłe poświęcenie. Po pierwsze jest jak w nieoznakowanym czołgu – strzelają wszyscy. A wziąłby się człowiek oflagował którąś z dwóch barw, to by i osłonę dostał, wiedziałby do kogo strzelać, i wiedział skąd strzelić mogą. A tak, szkoda gadać…

Po drugie – trzeba się przyglądać plemionom, by zobaczyć czy się człowiek przypadkiem do nich nie zbliża. A więc po kilku miesiącach zajrzałem do mediów wojny polsko-polskiej. Było ciężko, ale waga sprawy sprawiła, że się przemogłem. O 19:30 włączyłem Wiadomości, potem, jak już nie wytrzymałem przerzuciłem się masochistycznie na TVN. Ale od początku.

No już wiemy dlaczego rząd przedłużył lockdown do połowy lutego. Jak pisałem, ale ja żartowałem wtedy, to przez angielską wersję wirusa. Za rogiem czyha już brazylijski wirus, nie wspominając o czeskim co go minister Niedzielski namierzył i naraził na dyplomatyczną wojnę z braćmi Czechami. Słabo to wygląda, bo uzasadnienia rządu do kontynuacji tej strategii są coraz bardziej kuriozalne i właściwie już coraz bardziej oparte na wpieraniu, że przecież nie możemy być zieloną wyspą, skoro u innych jeszcze gorzej. Czemu?

Rząd nie dotrzymuje kontraktu, który sam, nie proszony, zaproponował społeczeństwu. Mieliśmy przebidować do 17 stycznia, zamknąć się, solidarnie poświęcić, zamaskować i zaizolować. I jak patrzę naród dotrzymał obietnicy, zaś druga strona nie bardzo. Ale o tym w TV ani słowa, tylko, że epidemiologicznie jest lepiej, a więc otwieramy… galerie. I te zakupowe, i te sztuki. Obawiam się, że naród się rzuci na te wytęsknione muzea po niedzieli i się zawiedzie, bo przecież te w poniedziałki zamknięte.

Dużo o szczepieniach, że fajne i dla każdego, rozumiem, że chodzi o to by poodginać te słynne 15 milionów szczepionek co to ich niby nie chcieliśmy. Tak dużo tego, że pewnie były jakieś badania i wyszło, że trzeba temat pozytywnie podjąć. No i o Strajku Kobiet i manifestacjach. Znowu w kontekście epidemiologicznym, że wzrośnie ilość zakażeń. I będą winni kontynuowania lockdownu. Może napuścić górali na kobiety? Tego by się już nie dało odzobaczyć.

Tu już mi zapulsowała żyłka i się przerzuciłem na TVN. A tam pani Monika Olejnik. Super skład – jakaś piorunowa aktywistka i poseł PiS-u winny wszystkiemu, bo to on lata temu dał wniosek do TK o zbadania zgodności ustawy aborcyjnej z Konstytucją. Czyli mamy głowę zdrajcy – to co lubią widzowie. Gościu dość dobrze nadawał swoją piosenkę, na tyle dobrze, że mu się puściło w tle tumult tłumu skandującego uliczne hasła.

Ja w ogóle kiedyś lubiłem oglądać panią Monikę. Toż to wzorcowy materiał jak można manipulować wywiadem. Można zajęcia przeprowadzać. Pani Monika kuca przy opozycji, krzyczy na rządzących. Nawet ich nie tyle przesłuchuje, bo przesłuchujący zadaje pytania i zapisuje odpowiedzi, co przerywa interlokutorom, jak odpowiedź nie idzie tak jak ma być. A pani redaktor wie jaka ma być i srogo tego pilnuje. Odpuściłem sobie te „wywiady” i jak zaglądnąłem do pani redaktor z wizytą to się tylko utwierdziłem, że dobrze sobie robię z tym postem.

Ale odgadłem chyba jej modus operandi. Olejnik nie zaprasza gości by się czegoś wraz z widzami dowiedzieć od kogoś kto coś wie. Wybiera pani redaktor po prostu „postać dnia”, czyli gościa do tematu, który w danym dniu grzeje i robi z nim wywiad, gdzie bohaterem jest… pani redaktor. Bo zaproszony to tylko awatar, lustro, w którym po raz kolejny mają się przejrzeć poglądy pani redaktor i plemienia jej followersów. Pytająca (?) mówi więcej na wywiadzie niż pytany. Przerywa wypowiedzi, nie daje dojść do głosu zaproszonemu gościowi. Po co to? No nie po wiedzę. Chodzi o to, by tym samym młoteczkiem opukać temat dnia, tak by widzowie nie tyle wiedzieli o co chodzi, ale by wiedzieli od razu co mają o tym myśleć. A że młoteczek jest ten sam, techniki pukania (czasem w czoło) te same, to powiało nudą i się oddaliłem.

Generalny wniosek gościa co 30 lat robił w mediach jest taki, że albo ja już zdurniałem, albo oni tam w tych mediach. Podstawowe zasady uprawiania propagandy są dwie. Pierwsza to nie przekonuj przekonanych. A tu odwiedziłem dwie szczelne bańki, które nadają do swoich rzeczy dla nich oczywiste. Druga to jest taka by nie wierzyć we własną propagandę, bo w nią to mają wierzyć jej odbiorcy. A widać ostre przejęcie się własną narracją. Skutkuje to w obu przypadkach tworzeniem rzeczywistości równoległej, bo jedynie utwierdza nadających i odbiorców w rozkręcającej się spierali piętrowych i wirtualnych uzasadnień bezładnego slalomu politycznego.

No dobrze, to plemiona, wiadomo. A gdzie nieplemienni? Mój „Trzeci sort”? Ja we własnym przypadku to się jakoś immunizuję nieobecnością przed telewizorem, siedzę w internecie i nakładam własne (?) filtry na to z czym się kontaktuje. No powiedzmy, że się tam to jakoś udaje. Ale co z resztą? Właśnie – jak widzę takich jak ja gdzieś w social mediach to mają oni nie najlepiej. Układ jest taki, że mamy trzy wańki-wstańki. Dwóm się tak obciążniki już zdezelowały, że się nawet nie bujają tylko leżą płasko – jedna w lewo, druga w prawo. No i ta trzecia jest ciągle bujana i to przy rosnących odchyłach. Jak metronom, przez pionową linię równowagi ta trzecia przelatuje szybko w drodze do któregoś z ekstremów. Mało jest takich co stoją pionowo. Bo pion to nie kompromis między ekstremami plemion, ale próba wyjścia z bujania.

Następny przykry obowiązek symetrysty zrobię sobie za jakieś dwa miechy. Ale coś mi się widzi, że jestem już teraz przekonany o wyniku tego poświęcenia.

Jerzy Karwelis

Więcej wpisów na blogu Dziennik zarazy.

Źródło: dziennikzarazy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...