Bortniczuk: Gowin chciał stworzyć rząd z opozycją. Zamiary nabrały realnych kształtów

Dodano:
Kamil Bortniczuk, Porozumienie Źródło: PAP / Mateusz Marek
– Ja nie mam wątpliwości, że prawo jest po naszej stronie. Nie do końca rozumiem zachowania Jarosława Gowina. Nikt nie chciał robić jakiegoś puczu czy zamachu. Najzwyczajniej w świecie chcieliśmy uregulować kwestie formalne – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl poseł Kamil Bortniczuk, który został wykluczony z Porozumienia.

Kto obecnie jest pełnoprawnym szefem Porozumienia?

Kamil Bortniczuk: Jestem o tym przekonany i mówię o tym od czasu, kiedy ten konflikt stał się sprawą publiczną, że statut partii jest nieubłagany. Niezależnie od tego, że Jarosław Gowin jest najbardziej rozpoznawanym politykiem naszej formacji i jej liderem, to zgodnie ze statutem nie dopełnił rutynowych formalności i nie przeprowadził kongresu, wtedy gdy powinien się odbyć. Zgodnie z tym kadencja Jarosława Gowina wygasła, a statut wyraźnie mówi, co należy robić w takiej sytuacji. Moim zdaniem dzisiaj pełniącym obowiązki prezesa Porozumienia do listopada jest Adam Bielan.

Na antenie RMF FM mówił Pan, że Jarosław Gowin chciał przejść na stronę opozycji. Czy może Pan to potwierdzić?

Tak, ja tę wiedzę posiadłem w pewnym momencie tego sporu, który formalnie był toczony od terminu wyborów prezydenckich. Wówczas zmieniłem zdanie, co nie zostało niezauważone. Proszę pamiętać, że jako jedyny z grona naszych wiceministrów złożyłem dymisję i wspierałem Jarosława Gowina w działaniach prowadzących do zgodnego z konstytucją przełożenia terminu wyborów prezydenckich. Niestety, w trakcie rozmów dotarła do mnie wiedza na temat jego rzeczywistych zamiarów. Nie twierdzę, że miał je od początku, ale na pewnym etapie tego sporu zamiary Jarosława Gowina nabrały realnych kształtów.

Jakie to były konkretnie zamiary?

Chodzi o stworzenie nowego rządu w kilku krokach wraz z opozycją. Wówczas twardo stanąłem przeciwko tym planom. Przekonywałem wówczas tych posłów, którzy nie wierzyli, jakie są rzeczywiste intencje tej rozgrywki. Cieszę się, że udało się wówczas zaniechać tych planów. Potwierdził to zresztą Borys Budka, który mówił, że rozmawiał i nadal rozmawia z Jarosławem Gowinem oraz potrzebuje pięciu „uczciwych” posłów. Słowo „uczciwych” należy wziąć w duży cudzysłów, ponieważ jeżeli ktoś startuje z list Prawa i Sprawiedliwości i prowadzi kampanię w odniesieniu do elektoratu prawicy, tak naprawdę oszukuje swoich wyborców, przechodząc na drugą stronę.

Czy ten spór w Porozumieniu zakończy się w sądzie?

Tak, myślę, że nie ma innego sposobu. Władze partii, a więc również p.o. prezesa, powinny być zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Sądowym. Sąd będzie musiał zbadać stan faktyczny i jak rozumiem, zrobi to w oparciu o dokumenty. Ja nie mam wątpliwości, że prawo jest po naszej stronie. Nie do końca rozumiem zachowania Jarosława Gowina. Nikt nie chciał robić jakiegoś puczu czy zamachu. Najzwyczajniej w świecie chcieliśmy uregulować kwestie formalne, aby były one zgodne z prawem, zarówno w sprawie prezesa, jak i tematów bieżących, które też są prowadzone z pogwałceniem statutu, co wielokrotnie stwierdził już sąd koleżeński.

Jakie konsekwencje będzie miała ta sytuacja dla rządu Zjednoczonej Prawicy?

Wierzę, że żadnych. Cieszę się, że na oświadczeniu, które podpisali moi koledzy popierający Jarosława Gowina, znalazł się akapit mówiący o tym, że Porozumienie jest lojalnym członkiem Zjednoczonej Prawicy. Uważam, że to jest duża wartość, dlatego twierdzę, że nie będzie to miało żadnego wpływy na stabilność rządu. Kiedy KRS ostatecznie stwierdzi, kto jest prezesem, będziemy musieli na nowo ułożyć relacje w ramach Porozumienia.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...