Ks. prof. Kobyliński: Jak rewolucja seksualna wdarła się do Kościoła?

Dodano:
Red. nacz. "Do Rzeczy" oraz ks. prof. Andrzej Kobyliński wzięli udział w kolejnej dyskusji z cyklu "Polska na froncie sporów cywilizacyjnych". Tytuł dyskusji to " O Libido dominandi jako metodzie manipulacji społecznej".

W trackie dyskusji paneliście rozmawiali m.in. o sprawie australijskiego kard. George'a Pella, duchownego oskarżanego o wykorzystywanie seksualne małoletnich i uniewinnionego przez australijski Sąd Najwyższy.

Kościół a rewolucja seksualna

– To jest jest dzisiaj oczywiste, że w wielu krajach zachodnich pedofilia klerykalna jest bardzo skuteczną pałką, która służy do rozmontowania Kościoła katolickiego, do zapędzenia w kozi róg Kościoła katolickiego jako instytucji. Popatrzmy na Australię czy Irlandię – mówił ks. Kobyliński.

– Ale rzeczą o wiele ciekawszą jest pytanie o to, jak rewolucja seksualna, szczególnie ta z lat 60. wdarła się do Kościoła, rozbijając Kościół katolicki od środka – podkreślił duchowny.

– Ja będę cały sercem bronił kardynała Pella, ale z drugiej strony jak wytłumaczyć rozkład Kościoła katolickiego w latach 70. i 80. w Australii. Po Soborze Watykańskim II, kiedy szeroką falą, te szalone idee rewolucji seksualnej rozlały się po australijskich zakonach, diecezjach i seminariach – gdzie wtedy byli biskupi, filozofowie, teolodzy. W Australii, w Stanach Zjednoczonych czy w Europie, to jest pytanie, które trzeba postawić – dodał ks. Kobyliński.

– Ja podam dwa nazwiska – Charles Curran i Richard McBrien. To są wybitni katoliccy duchowni, intelektualiści amerykańscy, którzy są autorami tłumaczonymi na wiele języków świata (...). Ci dwaj myśliciele w latach 60., 70., czy 80. ukształtowali nowe myślenie moralne wśród katolików, nie tylko amerykańskich, ale też australijskich i czy irlandzkich – tłumaczył duchowny.

– Warto zadać sobie dzisiaj pytanie jak do tego doszło i czemu doszło do tej rewolucji w obrębie Kościoła katolickiego – pytał duchowny.

Jak Kościół powinien zareagować?

– Po prostu dlatego, że tych teologów w odpowiednim momencie nie wyrzucono z Kościoła – odpowiedział duchownemu Lisicki.

– Gdyby instancje kościelne działały tak jak kościół powinien i jak działał do Soboru Watykańskiego II, to ani jeden pan, ani drugi (...) ani inne tego typu osoby, nie robiłyby w kościele kariery tylko w pierwszym momencie, kiedy wówczas ksiądz Curran, albo inny pan opublikował (artykuły - red.) (…) zostałby wezwany do swojego zwierzchnika i został poproszony, aby zastanowił się czy to co głosił to jest teologia katolicka czy marksizm i rewolucja marksistowska – tłumaczył dziennikarz.

– Jeśliby ta osoba dalej obstawała, że to dalej są jego poglądy to po prostu zostałby poproszony, aby więcej teologi katolickiej nie narzucać. Wtedy mógłby publikować swoich kilkadziesiąt, albo kilkaset książek gdzie by chciał ale nie pod szyldem Kościoła katolickiego – podkreślił red. nacz. „Do Rzeczy”. – Kościół katolicki wewnętrznie utracił swoja zdolność zachowywania się tak, jak do tej pory robił – dodał dziennikarz.

Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...