Naczelny "Der Spiegel" pisze o "upadku Niemiec"
Szef popularnego tygodnika widzi przyszłość Niemiec w czarnych barwach. Jego zdaniem już teraz, na końcówce kariery Angeli Merkel, widać przebłyski świadczące o przyszłych kłopotach jego państwa.
Niemcy jak Imperium Osmańskie?
„Społeczeństwo, które zamyka się na zmiany, na dłuższą metę nie utrzyma dostatku. Kraj, który próbuje zatrzymać czas, aby korzystać z osiągniętego dobrobytu, upadnie. Kultura, która żywi się jedynie przeszłością i teraźniejszością, a do przyszłości odwraca się plecami, jest skazana na zagładę – pisze Fichtner.
Jego zdaniem obecne Niemcy można porównać do Imperium Osmańskiego, które po okresie świetności poparło w permanentny kryzys.
Mimo że przed pandemią niemiecka gospodarka prężnie się rozwijała, to zdaniem szefa "Der Spiegel" można było zaobserwować tendencje w części branży, które zwiastują kłopoty w przyszłości.
„Ten, kto przyjrzał się dokładniej pięknemu całościowemu obrazowi, ten od dawna mógł dostrzec rysy na tej budowli” – podkreśla. Jako jeden z przykładów Fichtner wskazuje na cyfrowe zacofanie Niemców nie tylko w stosunku do Azji ale również Europy, w tym m.in. Węgier, Rumunii, Szwajcarii czy Danii.
Bierni Niemcy
„Ten bogaty kraj od dawna już nie ma celów wykraczających poza dzień dzisiejszy i wąską perspektywę, nie ma żadnych ambicji oprócz jednej – utrzymania osiągniętego dobrobytu, poziomu emerytur i wszystkich pozostałych przywilejów” – ocenia.
Dziennikarz podkreśla, że od lat Niemcy nie są w stanie doprowadzić do końca szeregu inwestycji. Lotnisko w stolicy, sale koncertowe w Monachium i Bonn, budowa dworca – te wszystkie projekty są symbolami niemieckiej porażki. Fichtner wskazuje również na fakt, że przemysł motoryzacyjny Niemiec traci na znaczeniu i w przyszłości może znaleźć się w poważnym kryzysie.
Naczelny tygodnika podsumowuje, że Niemcy chcą obecnie jedynie bronić obecnego dobrobytu i nie zaryzykują zmiany statu quo. Jego zdaniem nadchodzą ciężkie czasy dla jego rodaków.